czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 13.

Amy miała nadzieje że to nie jest piękny sen, miała wątpliwości co do uczuć Justina bała się że nie są szczere, choć Justin na każdym kroku udowadniał jej swoje uczucia, choć Amy miała szlaban widywała się z Justinem codziennie bała się że Juss kiedyś ją zostawi, dziś zaczynała pierwszy dzień w nowej szkole, każdy już wiedział że należy ona do Justina, Justin dobrze o to się postarał przez ostatni spędzony wspólnie czas, Justin po raz pierwszy od 5 lat miał dla kogo żyć, był chory z miłości do Amy.

Amy pov.

Stresowałam się totalnie bałam się że znów będę gnębiona w szkole, znalazłam przydzielona mi szafkę wpisałam kod i wsadziłam wszystkie książki prócz Biologii, którą teraz miałam, zamknęłam szafkę i zaczęłam szukać sali 221, po chwili nie chcąco wpadłam na jakiegoś chłopaka, chłopak miał  brązową karnację pełne usta prawie że czarne duże oczy miał chyba z dwa metry, wystraszyłam się go.
-Przepraszam nie zauważyłam cie.-Przeprosiłam, i miałam zamiar odejść ale chłopak mnie zatrzymał.

Justin pov.

Czekałem na Amy przed szkołą za pięć minut kończy lekcje byłem ciekaw, jak minął jej pierwszy dzień w szkole, chciałem ją dziś zabrać do mojego nowego domu, Paul wpadł na pomysł byśmy kupili wspólny dom, robiłibyśmy interesy dużo łatwiej bez rodziców nad głową, wyszedłem z samochodu i oparłem  się o niego paląc papierosa, po chwili zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli wychodzić w towarzystwie znajomych nigdzie nie widziałem Amy, po chwili zauważyłem ją nie była sama, śmiała się z jakimś czarnuchem u boku, po chwili zobaczyła mnie i pożegnała się z swoim kolegą podchodząc do mnie.
-Kto to był?.-Spytałem czując ukłucie zazdrości.
-Kolega z klasy.-Odpowiedziała całując mnie w policzek.-Coś się stało?.-Spytała widząc na mojej twarzy niezadowolenie.
-Jedźmy z tad.-Powiedziałem wsiadając do samochodu.

Amy pov.

Nie wiedziałam o co chodzi Justin'owi, zachowywał się dziwnie , gdy pytałam się o co chodzi zlewał mnie, nie mogłam wytrzymać w niepewności czy nie zrobiłam czegoś źle.
-Justin powiedz mi co się stało  zrobiłam coś źle?.-Spytałam, Justin dalej się nie odzywał.
-Kochanie powiedz mi co się stało proszę.-Poprosiłam czekając aż w końcu coś powie.
-Nie chcę byś spotykała się z tym kolesiem.-Wydusił w końcu Justin, parsknęłam śmiechem.
-Nie wierze Justin'ie Bieber'ze czy ty jesteś zazdrosny?.-Zapytałam uśmiechając się od ucha do ucha.
-Ja? zazdrosny, ja nigdy nie jestem zazdrosny.-Powiedział z udawaną pewnością Juss.
-Ach no tak czyli nie masz nic przeciwko ze będe zadawać się z tamtym kolesiem?.-Spytałam ledwo powstrzymując wybuchnięcie śmiechem.
-Tego nie powiedziałem.-Odparł Justin zatrzymując się przed jakimś domem, zaśmiałam się, Justin wyjął kluczyki ze stacyjki i wysiadł z auta otwierając drzwi po mojej stronie abym wysiadła i tak zrobiłam, staliśmy przed domem, na kompletnym pustkowiu, oprucz domu z garażem i dalszej ulicy nie było tu nic.
-Gdzie my jesteśmy?.-Spytałam rozglądając się.
-Jesteśmy 10 kilo metrów w naszym nowym domu Paul chciał abyśmy mieli wspólny dom abyśmy mieli swój własny kąt do narad i interesów, chłopaków na razie nie ma więc mamy cały dom dla siebie.-Odpowiedział z zadowoleniem w głosie, podeszłam do niego i pocałowałam go, może to już czas abym z nim to zrobiła?, dziewicą już nie jestem, a Justin nie nakłaniał mnie do niczego, to chyba świadczy o tym że nie zależy mu tylko na seksie, tylko na mnie jedna ręka Justin'a powędrowała na moj pośladek a druga błakała się pod moją koszulką, rękoma oplotłam jego szyje,  Justin wziął mnie na ręce i weszliśmy do domu nie odrywając od siebie ust, Justin połozył mnie na skórzanej kanapie.
                                                                                 Witajcie kochani wiem że naprawdę długo nie dodawałam żadnych postów ale zrobiłam taką długą przerwę i obiecuje teraz pisać więcej, czytasz=komentujesz.

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 12.

Amy pov.

Na jachcie było około 100 osób, wszyscy pili trunki rozmawiali śmieli się lub tańczyli, Lee i Paulo znaleźli się w towarzystwie dwóch brunetek, z którymi rozmawiali albo tańczyli popijając piwo, Justin prawie cały czas spędził ze mną, przeprosił na chwilę i odszedł w kierunku chłopaka o czarnych włosach upiętych w kucyka, oczy podobnie jak włosy też były czarne, nie wiem dlaczego ale gdy zbliżył się poczułam się dziwnie jakiś nie pokój, stałam przy barierce wpatrując się w wodę, która wydawała się prawie czarna pod wpływem nocy, poczułam na biodrze czyjąś rękę odwróciłam się i zobaczyłam Justina z lekkim zdenerwowaniem w oczach.

-Tęskniłaś?.-Spytał Justin uśmiechając się łobuzersko.

-Jak zawsze.-Powiedziałam z udającym  sarkazmem.

-Ładnie tu.-Justin oparł się o barierkę i podziwiał, niemal czarną wodę i piękny księżyc.

-Tak.-Uśmiechnęłam się patrząc w wodę, Justin objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, nagle poczułam nie powstrzymaną ochotę by wyznać mu co do niego czuje, nie potrafię opisać uczucie które do niego żywiłam, ktoś powiedział by za pewne że to zauroczenie, ale  wiem że to co czuje do niego to coś silniejszego, coś co na prawdę przytrafia się raz w życiu, coś co przychodzi niespodziewanie bez zaproszenia, kochałam go nie wyobrażalnie.-Mogę coś ci powiedzieć?.

-Jasne.-Odparł Justin utkwiając wzrok w moich oczach.

-Nie będziesz się śmiał?.-Spytałam ściskając z całych sił barierkę.

-Obiecuję że nie będę się śmiał.-Justin przyłożył rękę do serca i uśmiechnął się po wstrzymując wybuchnięcie śmiechem, nie wiem co mnie napadło co jeśli nie będzie chciał mnie już znać?, ale cóż raz się żyje.

 -Justin nie chcę owijać w bawełnę, więc chodzi o to, że cie kocham, nie nie zauroczyłam się, od kąd cie zobaczyłam poczułam coś dziwnego co próbowałam bez skutecznie stłamsić, jak pierwszy raz pocałowałeś mnie, bałam się, nie chodziło o Zayn'a chodziło o to że, miłość i ja to nie pasuje do siebie, bałam się uczuć do ciebie, nie chciałam ich, nienawidziłam siebie za to że wpadłam w coś co niszczy, nie wytrzymam tak dłużej więc chcę się pożegnać.


Justin pov.

To był szok dla mnie, przez to wyznanie Amy pojąłem wreście dlaczego tak mi się podoba,  nie dlatego że jest ładna, ani dlatego że była z Zayn'em, pierwszy raz tak samo jak ona, wpadłem, zakochałem się w niej, miłość jest dla niej, zasługuje na to co najlepsze, na najlepszego chłopaka na świecie, a nie na 20-letniego dilera którego wszystko wydaje się do kitu bez sensu, kurwa jeszcze 5 minut temu byłem beztroski, a teraz boję się, boje się tego co do niej żywię tego że mogę ją stracić, nienawidziłem tej całej chujowej miłości, ale też boje się tego że mogę być szczęśliwy.

-Nie bądź głupia, ludzie żegnają się z powodu odległości choroby śmierci braku miłości, ale nie z miłości.-Powiedziałem po długiej niezręcznej ciszy, której nie mogłem już znieść.

-Czemu tak mówisz, zakochanie się jednostronne  jest do kitu.

-Jednostronne tak ale nie te dwustronne, Amy posłuchaj, uświadomiłaś mi w tej chwili, coś czego nigdy bym się nie domyślił, pierwszy raz w życiu zakochałem, się w dziewczynie, która stoi obok mnie.-Powiedziałem, Amy poleciała samotna łza po policzku, kto by się domyślił że ten wieczór tak dobrze się skończy, objąłem ją w pasie i pocałowałem mocno, jakby był to nasz ostatni pocałunek, jakby po raz ostatni miał poczuć jej słodkie pełne usta, nie musiałem prosić o wejście Amy od razu uchyliła usta wpuszczając mój język i zawzięcie tańcząc.-Chodź.-Odparłem biorąc ją za rękę i wchodząc z nią do pierwszego lepszego malutkiego pokoiku, pocałowałem ją jeszcze raz i powoli usiadła na jedno osobowym łóżku nie odrywając ust od moich, jeszcze nigdy nie brałem o 4 lata młodszej dziewczyny do łóżka, ale to było ostatnią nadzieją aby sprawdzić czy rzeczywiście wpadłem, miałem nadzieję że to po tym gdy się z nią prześpię minię, delikatnie włożyłem rękę pod jej spódniczkę i palcem jeździłem po jej udzie,  dziewczyna co raz bardziej poddawała się rozkoszy pochyliłem się nad nią tak że teraz leżała  a ja oparłem się rękoma nad jej głową, zacząłem całować ją po policzku brodzie i zjechałem na szyje, z jej ust wydobył się cichy jęk który był dla mnie niczym narkotyk dla ćpuna, wiedziałem że nie musiał bym robić nic więcej aby doszła, ściągnąłem z niej obcisłą sukienkę, a ona ściągnęła ze mnie bluzkę, przejechała ręką po mojej klatce piersiowej i złączyła nasze usta razem.

-Nie Justin nie mogę.-Powiedziała Amy, usiadłem obok niej i podniosłem moją koszulkę z ziemi.

-Rozumiem poczekam.-Dla niej mógł bym czekać latami.


                                                                                                                                                                             Mam nadzieje że rozdział wam się podoba:D

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 11.

Amy pov.

Serce biło mi jak szalone, czułam się dziwnie, nie wiedziałam nawet jak to opisać, szczęście i zaskoczenie, przerażało mnie to jak mocno go kocham, chciałam powiedzieć tak i nie, bałam się że stracę go, a tego bym nie przeżyła, jeśli to było tylko zauroczenie chciałabym aby ono zniknęło, te wszystkie głupie obawy, nienawidzę tego uczucia a zarazem kocham, boję się tego że może żartować, stop znów tysiące myśli na raz, na szczęście mój telefon zadzwonił i nie musiałam odpowiadać, wyjęłam go z małej torebeczki która leżała na moich kolanach, numer nieznany.


-Tak?.-Powiedziałam zaraz po odebraniu telefonu.

-Cześć dziwko.-Usłyszałam kobiecy głos, znałam go.

-Czego znowu chcesz.-Spytałam, widząc jak Justin patrzy się na mnie.

-A nic tak sprawdzam czy nie zapomniałaś mnie, wiesz szmato mój chłopak zapomniał o tobie a ja nie mogę zapomnieć o takiej kurwie jak ty.-Powiedziała Jasmin'e, Jasmin'e dziewczyna Shadow, pięknie nie da o sobie zapomnieć.

-A tak w ogóle skąd masz mój numer?.-Zapytałam, dziewczyna zaśmiała się i rozłączyła, chciało mi się płakać, czemu akurat teraz zadzwoniła?, gdy moje życie trochę się polepszyło.

Po prawie godzinie jazdy dojechaliśmy na miejsce, Paulo zaparkował na parkingu, nim się obejrzałam Justin stał z otwartymi drzwiami na zewnątrz uśmiechnęłam się i wyszłam z samochodu, Justin wyjął paczkę papierosów wziął jednego i odpalił czarną zapalniczką.

-Nie odpowiedziałaś na wcześniejsze pytanie.-Powiedział Justin po czym przyłożył papierosa do ust i zaciągnął się.

-A jakie było.-Drażniłam się, podchodząc do niego wyrywając mu z rąk papierosa, przyłożyłam go do ust i tak samo jak Justin wcześniej zaciągnęłam się, lekko szczypało mnie w gardle ale gdy wypuściłam dym poczułam spokój, zaciągnęłam się jeszcze raz i oddałam mu papierosa, spojrzałam się na niego wyglądał jakby patrzył na kosmitę.

-Mówiłaś że nie palisz.-Zaśmiał się Justin wyrzucając papierosa na ziemie.

-Bo nie pale.-Przybliżyłam się i pocałowałam go, Justin odwzajemnił pocałunek po chwili usłyszeliśmy gwizdanie obejrzałam się za siebie i zobaczyłam gwizdzączego Lee.

-Może powiem jak pedał, ale co tam ładnie razem wyglądacie.-Lee podszedł i klepnął Justin'a w ramie.

-Masz racje powiedziałeś jak pedał.-Parsknął śmiechem Justin.

                                                                                                                                                                       A więc kochani taki króciutki:( nie mam neta na razie rozdziały będą co 2 tygodnie niestety:)

sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 10.

Amy pov.

-Nie, nie i nie, Justin mój ojciec nigdy się nie zgodzi.-Powiedziałam wyrywając się z uścisku Justin'a.

-Czemu miałby się nie zgodzić?.-Spytał Justin, spojrzałam się na niego jak na debila.

-Ok, a więc masz 16-letnią córkę, puściłbyś ją z 20-letnim facetem o  inteligenci 12-latka, na impreze za miastem i to jeszcze na jakimś statku?.-Spytałam z sarkazmem.

-Twój 20-letni facet z inteligencją 12-latka, ma plan.-Justin wstał i podszedł do drzwi balkonowych i je otworzył po czym wyjął papierosa z paczki i odpalił go.-Uprosisz tate aby iść na 2 dni do Miley, jak by co powiesz Miley aby cie kryła, trudno pomyśleć?.

-Czekaj Bieber jak 2 dni?.

-Impreza cało nocna, przyjadę po ciebie za 2 godziny mam nadzieje że uda ci się wyszykować.-Odparł Justin, wyrzucił papierosa przez balkon podszedł do mnie pocałował mnie w policzek i wyszedł, boże czemu aż tak go kocham?.

Tato pomagał Anggie w gotowaniu, usiadłam na blacie i uśmiechnęłam się do niego jak dziecko które coś przeskrobało.

-Ojcze.-Zaczęłam, ale on szybko mi przerwał.

-Czego chcesz tym razem?.

-Skąd wiesz że czegoś chcę?.-Spytałam, tato podszedł do mnie i  spojrzał mi w oczy.

-Zawszę gdy czegoś chcesz mówisz ojcze a nie tato.-Zaśmiał się ojciec.

-Dobra chcę coś, chodzi o to że za 6 dni szkoła ja idę do weekendowej a Miley do normalnej, gdy ona będzie chodzić do szkoły ja będę miała wolne a gdy ja będę chodzić do szkoły każdy będzie miał wolne, i nie będziemy miały dla siebie dużo czasu, więc chcemy spędzić dwa dni razem, mogę spać u niej 48 godzin, ani chwili dłużej?.-Spytałam, przygryzłam wargę i czekałam aż tato wyrazi zgodę.

-Nie.

-Dzię... co jak nie?.-Zeszłam z blatu i stanęłam na przeciw taty.

-Nie zgadzam się, masz szlaban przypominam.

-No ale dlaczego przecież znasz Miley będą jej rodzice będziemy grzeczne.

-Daj dziewczynie po żyć, w końcu za niedługo szkoła.-Powiedziała Anggie za co byłam jej bardzo wdzięczna.

-Tato proszę wiem że mam kare, ale i tak będę siedzieć w domu ale Miley.

-Dobra zgadzam się ale jeśli choć raz nie odbierzesz telefonu przyjeżdżam po ciebie i zabieram cie do domu.-Zgodził się tato podziękowałam mu i pocałowałam go w policzek.

Justin pov.

-Cieszę się Bieber że poznam w końcu twoją nową zabawkę.-Zaśmiał się Lee.

-Powiedz tak przy niej a rozjebie ci ryj rozumiesz?.-Syknąłem patrząc na mijające samochodem drzewa, każde rozmywało się przy prędkości jaką jechał Paulo.

-Dobra Justin nie unoś się tak Lee chciał dobrze, i wiedz że z chęcią poznamy dziewczynę dla której straciłeś głowe.-Paulo zatrzymał się dwa domy przed domem Amy.

-Nie straciłem dla niej głowy!.-Powiedziałem próbując zignorować chęć rozjebania im głów.

-Widzisz Lee jak człowiek okłamuje samego siebie.-Zaśmiał się Paulo, zacisnąłem pięści zamknąłem oczy i w duchu policzyłem do 10.

-Paulo przyjacielu, zamknij się kurwa bo nie ręczę za siebie.-Ostrzegłem go po czym wyjąłem swój telefon i wybrałem numer Amy.


-I jak?.-Spytałem wysiadając z samochodu i opierając się o niego.

-Nie zgodził się namawiałam go przez cały czas był nieugięty.-Wyjaśniła Amy.

-Otwórz drzwi ja go przekonam.-Powiedziałem  pokazując chłopakom że zaraz wrócę.

-Co nie, jezu jaki ty naiwny jesteś, żartowałam.-Zaśmiała się.

-Przepraszam że wierze w to co mówisz to już więcej się nie powtórzy kochanie.-Westchnąłem, muszę wytrzymać z Paulo i Lee przez całe dwa dni, mam nadzieje że dzięki tej dziewczynie mi to się uda.-Jestem prawie pod twoim domem czekam na ciebie.-Rozłączyłem się, zaraz z samochodu wyszedł Paulo a za nim Lee.

-Justin?.-Zaczął Lee.

-Co?.

-Jeśli to ta laska co idzie jest tą twoją nową, powiedz że ma siostrę bliźniaczkę.-Powiedział Lee, podążyłem za jego spojrzeniem i zobaczyłem idącą w naszą stronę Amy w czarnej obcisłej mini i czarnych szpilkach wyglądała cholernie seksownie, gdy była przedemną złapałem ją w pasie przyciągnąłem do siebie i pocałowałem, szybko odwzajemniła pocałunek, po chwili odsunęła się ode mnie patrząc z zawstydzeniem na chłopaków.

-Jestem Lee, przyjaciel Justin'a.-Lee wyciągnął rękę w stronę Amy, dziewczyna uścisnęła ją pewnie i uśmiechnęła się.

-A to jest Paulo, Paulo Lee to Amy.-Przedstawiłem ich sobie po czym otworzyłem drzwi Amy nie chcą marnować więcej czasu Paulo najwyraźniej tak samo bo wsiadł na miejsce kierowcy, Lee zajął miejsce obok kierowcy a my z Amy z tyłu.

-Bieber nie mówił że ma aż tak ładną dziewczynę.-Lee spojrzał się na mnie w lewym lusterku.

-Nie jesteśmy razem.-Powiedziała Amy.

-Naprawdę?.-Spytałem z uśmiechem na twarzy.

-Nie przypominam sobie.-Odpowiedziała Amy.

-A więc, Amy Ann Swift zostaniesz moją dziewczyną?.

                                                                                                                                                                        I jest 10 rozdział:) jak sądzicie Amy się zgodzi?,  ask Amy http://ask.fm/Amy1616 zachęcam do komentowania:D mam nadzieje że rozdział się podobał...

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 9.

Amy pov.

Czując ręce Justin'a schodzące na mój tyłek, zakończyłam pocałunek odchodząc od niego, usiadłam na łóżku, wyraz jego twarzy wydawał się taki słodki a zarazem niewinny, uśmiechnęłam się do niego.

-Podobało ci się.-Zaśmiał się Juss, wzruszyłam ramionami i wstałam z łóżka.

-Może.-Powiedziałam i pocałowałam go, czułam miłe uczucie, znam Justin'a nie za długo, ale w tak krótkim czasie straciłam dla niego Głowę, kiedyś jakbym pomyślała że się zakocham wyśmiałabym się, miłość i ja, to do siebie nie pasuje...

Justin pov.

Gdy Amy zasnęła, wróciłem do domu, zastałem Lee i Paul'o jak zwykle w salonie.

-Bieber podejdź.-Zawołał Paul'o gdy chciałem niezauważalnie wejść na Górę, nie udało się.

-Czego kurwa chcecie, mówiłem wam milion razy że po 22 nie ma mnie dla nikogo chyba że w wyjątkowych sytuacjach.-Podszedłem i usiadłem na jednym skórzanym fotelu.

-Nie pierdol stary.-Zaczął Lee, uśmiechnąłem się widząc jego lekko skrzywiony nos.

-Serio?, dobra przechodzimy do rzeczy czy będziemy pierdolić się pół nocy?.-Fuknąłem wyciągając paczkę papierosów z kieszeni wziąłem jednego i odpaliłem po czym wypuściłem dym razem z całym gniewem który we mnie rósł odkąd opuściłem dom Amy, Paul'o i Lee byli moimi najlepszymi przyjaciółmi lecz często miałem ochotę ich zabić.

 -Pamiętasz na początku tłumaczyłem ci, jeśli mamy problemy nie możemy się z nikim spotykać, teraz jak zabiliśmy Harry'ego ten kutas Walker's nie zostawi tego dopóki nas nie dopadnie, czyli on jest naszym problemem, nie znam cie od dziś, jesteś nieprzewidywalny dlatego Smith cie śledzi, jeśli chcesz aby ta twoja dziewczyna przeżyła nie może cie z nią zobaczyć, bo inaczej zabije ją a my na to nic nie poradzimy.-Wyjaśnił Paul'o.

-Nie, po pierwsze ja dopadnę tego chuja, zabije go, po drugie to kurwa nie wasza sprawa z kim się spotykam, a po trzecie wycofajcie Smith'a albo on przez was zginie, kurwa chłopaki jesteśmy przyjaciółmi, wiem co robię, gdyby nie ja byście dawno wylądowali w pace bo dobrze wiecie że jestem najlepszy, i idę spać nara.-Wyszedłem z salonu i wszedłem po schodach na górę, otworzyłem drzwi swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko.

Narrator.


Justin budząc się miał przed oczyma twarz Amy, ta dziewczyna działała na niego jak żadna inna, przy niej zapominał kim jest i czym się zajmuje, postanowił coś załatwić i od razu pojechać do niej, wiedział że już zawrócił jej w głowie, lecz zmienił plan doszedł do wniosku że zatrzyma ją tylko dla siebie, na ile?, tego jeszcze nie wie ale jest pewny że nie znudzi mu się przez długi czas.

Obudził Amy lekki pocałunek w policzek i głaskanie po włosach, gdy otworzyła oczy zobaczyła go, jedyną i najbliższą osobę jej sercu, Justin'a.

-Przepraszam nie chciałem cie obudzić.

-Dobrze wiemy że chciałeś.-Zaśmiała się Amy, ziewając usiadła po turecku.

-Nie dostanę buziaka na dzień dobry?.-Spytał Justin robiąc słodką minę dobrze wiedząc że żadna dziewczyna się nie oprze, Amy pocałowała Justin'a w policzek, chłopak przyłożył palca na usta.-Nie takiego.

-Ciesz się że w ogóle dostałeś.-Amy wystawiła język, na co Justin wrócił do swojej niewinnej i słodkiej miny.-Bieber nawet nie próbuj znam tą twoją minę drugi raz dzisiaj nie wymięknę.

-Twarda jesteś skarbie.-Justin przybliżył się do Amy i sam ją pocałował dziewczyna szybko odwzajemniła pocałunek, Justin złapał Amy i uniósł ją tak że Amy nim się obejrzała była już w górze, za nim zdążyła coś powiedzieć Justin znów połączył ich usta, Justin wiedział już wcześniej że Amy dobrze się całuje, tylko teraz było lepiej bardziej z pożądaniem namiętnością i z uczuciem, Justin zatracił się w pocałunku gdyby nie to że ktoś zapukał do drzwi pokoju, mogło by dojść do czegoś więcej.

Amy pov.

-Amy to ja.-Usłyszałam głos Zayn'a, Justin postawił mnie na nogi, nie chciałam aby go zobaczył, Justin też bo od razu wszedł do łazienki, gdy wiedziałam że Zayn nie będzie niczego podejrzewał otworzyłam mu drzwi.

-Dobrze że przyszedłeś musimy porozmawiać.-Zayn wszedł do pokoju i próbował mnie przytulić lecz odskoczyłam od niego.-Nie Zayn, porozmawiajmy.

 -Ok o czym.-Zapytał Zayn siadając na łóżku i czekając aż w końcu coś powiem, teraz gdy stoję przed nim trudno mi było cokolwiek wydusić.-Chyba wiem o co ci chodzi, Amy nie martw się poczekam.

-Co?.-Zaskoczona popatrzyłam się na niego jakby miał dwie głowy.-Nie Zayn nie o to mi chodzi.-Odparłam po chwili siadając obok niego.-Chodzi mi o to, wiesz no, Zayn lubie cie, ale jak przyjaciela, i nie chcę dłużej ukrywać tego, naprawdę bardzo cie lubie i wiedz że nie chcę niszczyć naszej przyjaźni, ale to już koniec.-Wydusiłam ostatnie zdanie jak bym mówiła ojcu o ćpaniu.

-Zrywasz?, nie chcesz niszczyć naszej przyjaźni ale ją zniszczyłaś.-Odparł Zayn wychodząc z pokoju za trzaskając głośno drzwi, czułam się jak szmata, zerwałam z fajnym chłopakiem tylko dlatego że kocham jego przyjaciela, nie ja jestem szmatą.

-Jak się czujesz?.-Spytał Justin podchodząc i przytulając mnie do siebie mocno jak bym zaraz miała się rozsypać.

-Może być, czuje się jak wolna szmata, czyli normalnie.-Odpowiedziałam wycierając łzy które płynęły po moich policzkach.

-Nie jesteś szmatą uwierz mi.-Justin wzmocnił uścisk, wiedza że  przy moim boku jest on przytulający mnie właśnie ten który jest właścicielem mojego serca.

-Jak nie człowieku nie znasz mnie nie wiesz nic.-Krzyknęłam odpychając go od siebie.

-To mi powiedz.

-Nie chcę, zmienisz o mnie zdanie od razu a tego nie chcę.

-Obiecuje że nie mimo wszystko nie zmienię o tobie zdania skarbie.

-Jak obiecujesz, ale jeśli zmienisz o mnie zdanie nie zdziwię ci się.-Powiedziałam, Justin usiadł obok mnie i objął mnie w talii a ja położyłam Głowę na jego ramieniu.-A więc, jestem głupią naiwną dziwką.-Zaczęłam zakrywając twarz dłońmi.-Była impreza a ja wykradłam się aby na nią pójść, byłam lubiana, teraz wiem że nie dość lubiana. Shadow, najpopularniejszy chłopak w szkole i najprzystojniejszy, chodził z moją niby przyjaciółką, była w stanie zabić jeśli zbliżysz się do Shadow, na imprezie wypiłam około 6 piw, Shadow złapał mnie za rękę i poszliśmy do sypialni jego dziewczyny, przespałam się z nim bo w tedy myślałam że jestem w nim zakochana, jego dziewczyna przyłapała nas, i powiedziała o tym wszystkim, zostałam pośmiewiskiem całego miasteczka nie wiem jak tato się o tym nie dowiedział w sumie to całe miasteczko wie oprócz niego.-Opowiedziałam, Justin pocałował mnie w głowe.

-Nie martw się, byłaś pijana, i on tak samo jak ty zrobił to więc, nie widzę niczego abyś była dziwką skarbie.

-Dziękuje ulżyło mi Bieber.- Zaśmiałam się, dzięki niemu nie potrafiłam długo narzekać na swoje fatalne życie, ulżyło mi Juss jest pierwszą osobom której to powiedziałam.

-Mam pomysł!.

                                                                                                                                                                     I jest 9 rozdział :) mam nadzieje że się podoba:*  ask Amy http://ask.fm/Amy1616 Jak myślicie co za pomysł ma Justin?.

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 8.

Amy pov.

Widząc jak patrzy na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami, czułam motylki w brzuchu, dzięki Justin'owi wiem co to jest nie odwzajemniona miłość, wiem jak to jest kochać kogoś raniąc się przy tym, przeprosiłam Justin'a i poszłam do łazienki gdzie ubrałam się we wcześniej wybrane ciuchy, wychodząc zobaczyłam Justin'a grzebiącego w mojej szafce na bieliznę.-Justin.-Fuknęłam i podeszłam do niego zamykając szafkę.

-Nie bądź taka sztywna.-Uśmiechnął się łobuzersko i usiadł na łóżku.

-O czym chciałeś porozmawiać.

-O tobie.

-O mnie? .-Spytałam krzyżując ręce na piersi.

-Jesteś dziwna.-Zaczął Juss, spojrzał mi się w oczy po czym kontynuował.-Zawsze ludzie których zabijałem prosili mnie abym tego nie robił grozili lub płakali, ale ty nie w twoich oczach narastała ulga, i nie wiem dlaczego ale nie daje mi to spokoju muszę wiedzieć dlaczego do cholery nie bałaś się.

-A czego tu się bać?, każdy kiedyś umiera czy ze starości lub choroby wypadku albo przez takiego psychopatę jak ty.-Wyjaśniłam, Justin zaśmiał się na słowo psychopata.

-Nie jestem psychopatą!.-Justin poklepał miejsce obok siebie abym usiadła.

-Ok, już się dowiedziałeś ode mnie tego co chciałeś teraz moja kolej.-Usiadłam po turecku i przygryzłam policzek od środka.

-Jeśli chcesz wiedzieć jaki jestem w łóżku mogę ci pokazać.-Przewróciłam teatralnie oczami na słowa Justin'a.-Dobra co chcesz wiedzieć?.

-Wyjaśnij mi, z tego co słyszałam jesteś dilerem?, i zapewne pełno osób wie kim jesteś więc dlaczego chciałeś mnie zabić?.-Spytałam, Justin za myślił się po paru minutach wrócił.

-Ech, tak jestem dilerem, w prawdzie najlepszym w tym kraju, widzisz policja wie czym się zajmuje ale nie mają na mnie nic bo jestem zbyt dobry dla tych idiotów, i szukają byle czego aby mnie udupić, znam cie od paru tygodni oprócz tego że ćpasz ze mną i chodzisz z Zaynem nie wiem o tobie nic, to dla mnie było oczywiste aby nie ryzykować z tym że możesz pójść na psy i sprzedać mnie.-Wytłumaczył, oprócz tego że ćpasz ze mną, te słowa były niczym noże wbijające mi się w pierś, moja mama zajmowała się osobami z uzależnieniami pamiętam jak kiedyś opowiadała mi o 15-latku dla którego zajaranie wciągnięcie albo danie w żyłę było codziennością chłopak po tygodniu terapii popełnił samobójstwo, te świństwo które uważam że mi pomaga tak naprawdę niszczy.

-A więc jestem Alison Ann Swift ale wolę Amy, mam 16 lat, widzisz wiesz już jak się nazywam i ile mam lat.-Uśmiechnęłam się Justin przygryzł wargę i wstał.

-I zapewne jesteś dziewicą.-Zaśmiał się Juss.

-To cie akurat nie powinno interesować!.

-Nie przejmuj się, nie jedna już narzekała na Zayn'a.

-Dupek.

-Nie raz tak mnie nazywały.-Odparł Justin na co przewróciłam oczami, Justin przybliżył się tak że nasze usta dzielił centymetr, Wiesz lubię takie, szkoda że muszę cie zabić bo z chęcią dalej próbował bym zaciągnąć cie do łóżka, wcześniejsze słowa Justin'a pojawiły się w mojej głowie, wstałam z łóżka.

-Justin nawet nie próbuj.-Ostrzegłam stając po drugiej stronie łóżka.

-Wiem że ci się podobam.-Uśmiechnął się Justin, wstając z łóżka i podchodząc do mnie.

-Jeśli myślisz że prześpię się z tobą to się grubo mylisz.-Powiedziałam, Justin uniósł brew i przygryzł wargę.

-Co.

-Dobrze słyszałeś, co nie pamiętasz przypomnę ci ''Wiesz lubię takie, szkoda że muszę cie zabić bo z chęcią dalej próbował bym zaciągnąć cie do łóżka.

-Amy nie.-Zaczął Justin.-Chciałem cie zdenerwować lubię cie naprawdę cie lubię.-Moje serce zaczęło bić jak szalone, lubię cię naprawdę cię lubię.

-Jestem z Zayn'em.-Przypomniałam bardziej sobie niż jemu.

-Kurwa Amy, przestań to w kółko powtarzać, i tak zerwiesz z Zayn'em.

Zatkało mnie Justin nie krzyczał na mnie jeszcze, co go ugryzło?, nie powiem że nie mam zamiaru zerwać z Zayn'em, nie chcę być z kimś kogo nie kocham i chyba nigdy nie zacznę, moje serce jest zajęte przez psychopatę.

-Skąd wiesz że z nim zerwę?.

-Nie wiem, na przykład dlatego że go nie kochasz.

-Skąd to wiesz.-Spytałam, Justin podszedł i złączył nasze usta.



  
                                                                                                                                                                       Jest 8 rozdział:) mam nadzieje że wam się podoba.
Ask Amy http://ask.fm/Amy1616
I Twitter @ewa111909

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 7.

Amy pov.

Justin znów wybuchł śmiechem, spojrzał się na broń i na mnie, schował ponownie pistolet i przygryzł wargę. 

-Kurwa.-Przeklął Justin po czym usiadł na łóżku chowając twarz w rękach.-Odwiozę cie do domu, ale jeśli powiesz komukolwiek o tym co się zdarzyło, przysięgam że zabije cie bez wahania.-Dodał wstając i otwierając drzwi.

Jechaliśmy bez słowa, to było dziwne miał mnie zabić a teraz odwozi do domu, życie zawsze szykuje pełno niespodzianek na pewno nie spodziewałam się tego, to że przyłożył mi pistolet do skroni i groził nie zmieniło moich uczuć które żywiłam do niego, może jest to chore ale gdy pozwolił mi wrócić do domu pokochałam go jeszcze mocniej, telefon Justina zaczął dzwonić, trzymając jedną  dłonią kierownice drugą wsadził do kieszeni spodnie i wyjął telefon po czym przyłożył go do ucha.

-Już po problemie, będę na 17.-Powiedział Justin do telefonu, rozłączył się i rzucił Iphona na tylne siedzenie.-Jesteśmy, pamiętasz co mówiłem?.-Spytał Justin, kiwnęłam  głową po czym nacisnęłam na klamkę  uchyliłam drzwi.

-Możesz być pewny że nikt się nie dowie.-Wyszłam z samochodu i skierowałam się do domu.

Justin pov.

Kurwa czemu nie zabiłem jej?, odkąd skończyłem 17 lat zabijałem z łatwością każdego którego musiałem, przypominając sobie widok jej oczu przechodziły mnie dreszcze, w jej oczach nie odnalazłem strachu, jedyne co wyrażały to ulgę, ta dziewczyna jest dziwna, na myśl o niej uśmiech pojawił się na mojej twarzy, wjechałem na podjazd mojego domu zgasiłem silnik i wysiadłem z samochodu, wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i włożyłem jednego między wargi po czym odpaliłem czarną zapalniczką, chodząc do domu zastałem w salonie Paulo i Lee rozmawiających z moją matką.

-O już wróciłeś.-Uśmiechnęła się moja mama.-Co ja powiedziałam na temat palenia Justin?.-Spytała matka, wyjąłem papierosa z ust zaciągnąłem się trzy razy pod rząd i zgasiłem papierosa w popielniczcze.

-Grzeczny Bieber.-Zaśmiał się Lee, skopie mu dupę.

-Mamo możesz zostawić nas samych.-Matka na te słowa wyszła z salonu, a ja usiadłem koło Paulo na kanapie.-A więc.

-Około 18 Harry jedzie na Halle street odebrać nowy towar.-Paulo spojrzał na złoty zegarek który był zapięty na jego prawej ręce.-I mamy godzinę do wymyślenia jak bez lipy go sprzątnąć.

-To proste pojedziemy tam wsadzimy go do samochodu i zabijemy.-Powiedział Lee wstając z kanapy, Co on kurwa robi z nami?.

-Nie tak zjebie, pomyśl trochę.-Patrząc na Paulo który kiwnął głową abym dokończył zacząłem.- Na pewno nie będzie sam, a po za tym na Halle street jest pełno domów, najlepiej złapać go po drodze, gdy będzie jechał strzelimy kierowcy w łeb, stracą panowanie nad kierownicą i w pierdolą się w jakieś auta, w końcu będą przejeżdżać przez autostradę.-Wytłumaczyłem, Paulo wstał.

-Dobry pomysł, Bieber ty strzelisz ja będę kierował a ty Lee zacznij myśleć.-Wychodząc z salonu Paulo pokazał ręką abyśmy szli za nim, skierowaliśmy się do garażu, Paulo wyjął prawdziwą rejestracje i wziął się za wymienianie fałszywej w samochodzie gdy skończył otarł ręce o spodnie.-Wiecie jaki jest plan.-Kiwnęliśmy z Lee głową.-To dobrze, czeka nas długi wieczór...

Śledząc samochód Harry'ego, czekałem na moment kiedy w końcu dziś będę mógł użyć broni, widząc tira jedzącego za czarnym Jeep'em Harry'ego, czekałem na znak Lee kiedy w końcu będę mógł strzelić.

-Dobra Bieber dawaj.-Powiedział Lee, uchylając lekko okno przymknąłem jedno oko i gdy już wiedziałem że trafię idealnie, nacisnąłem za spust, chowając pod siedzenie swoje aka 47 przyglądałem się jak w Jeep'a wjeżdża tir waląc go z taką siłą że auto przewróciło się i na boku przejechało gdzieś 7 metrów kasując przy tym trzy inne auta.

-Kurwa Bieber udało ci się.-Stwierdził Paulo spojrzałem się na niego w lusterku.

-Mówisz jak by to nie było pewne, zawszę mi się udaje nie nazywam się Lee.-Odparłem.

-Stary masz jakiś problem?, to nie ja puszczam wolno sukę która może mnie udupić.-Odgryzł się Lee, uniosłem brwi i zacisnąłem pięści.

-Co to ma znaczyć?, Justin jeśli to prawda i będę musiał po tobie sprzątać zabije cie.-Powiedział Paulo, zabije chuja.

-Vegas zatrzymaj się.-Rozkazałem.-W tej chwili kurwa. Paulo zatrzymał się a ja szybko wysiadłem z naszego białego mitsubishi i otworzyłem drzwi z przodu wyciągając za koszulę Lee, wymierzyłem mu jeden cios w nos i złapałem za szyje patrząc jak jego twarz powoli zmienia kolory, poczułem czyjąś rękę na ramieniu odciągając mnie z całej siły odwracając się zobaczyłem Paulo.

 -Bieber uspokój się!, dopierdalasz człowieku.-Paulo pomógł wstać z ziemi Lee.

-Jebcie się.-Krzyknąłem odchodząc od nich.

Amy pov.

Za Justin'a dostałam szlaban, przysięgam jeśli spotkam go jeszcze raz to go zabije, mój rodzic był śmieszny za to że wróciłam półtora godziny później od Zayna do domu nie mogę wychodzić przez 2 tygodnie, rozumiem gdybym wróciłam o 22 ale wróciłam przed 16-stą, wzięłam szybki prysznic i weszłam do pokoju, otworzyłam szafę w poszukiwaniu czegoś wygodnego w czym mogła bym spać, wybrałam białą bluzkę na ramiączkach i szare szorty.

-Ładnie wyglądasz.-Usłyszałam za sobą męski głos, odwróciłam się i spojrzałam na stojącego na balkonie Justina.-Przeziębisz się nie jest aż tak gorąco aby chodzić prawie goła i mokra przy otwartych drzwiach balkonowych.

-Co ty tu robisz, jak tu wszedłeś?.-Spytałam poprawiając ręcznik aby nie zobaczył czegoś czego nie powinien.

-Wiesz wejść na pierwsze piętro to nie problem.-Łobuzersko się uśmiechnął.

-Czego chcesz, przecież mówiłam że nic nie powiem.

-No tak ale chcę porozmawiać.

-O czym?.


                                                                                                                                                                         I jest rozdział 7, jak sądzicie o czym Justin chce porozmawiać z Amy?
Ask Amy  http://ask.fm/Amy1616 . Aka 47 to nazwa karabina.
Dziękuje Kasiu za pomoc przy blogu:) /Evka autorka

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 6.

Justin pov'ie

Wyciągając swój telefon z kieszeni wybrałem numer Paulo, on będzie wiedział co zrobić z Amy.
-Stary wiesz mamy mały problem.-Powiedziałem od razu gdy odebrał.

-Bieber zostawiłem cie na jeden dzień, dobra mniejsza z tym o co chodzi?.-Spytał Paulo, usiadłem na kanapie w salonie, Zayna i Miley odwiozłem do domu kompletnie pijanych a Amy zamknąłem w swoim pokoju,

-Nie przez telefon, przyjedź do mnie.-Odpowiedziałem, rozłączając się, po czym zadzwoniłem do Lee.-Za 5 minut u mnie.-Zakończyłem połączenie nie dając Lee dojść do słowa, tak jak w zegarku Lee był po 5 minutach razem z Paulo weszli do salonu i wygodnie rozsiedli się na kanapie.

-A więc co tym razem.-Spytał Paulo, wlepiając we mnie wzrok.

-Powiedzmy że pewna laska usłyszała jak rozmawiam z tym chujem Harry'm.-Wytłumaczyłem, Lee głośno westchnął i wstał.

-O czym rozmawiałeś z Harry'm?.-Spytał Lee chodząc w tą i powrotem.

-Uświadomiłem mu że jak nie wyniesie się z mojego miasta to jak go znajdę to pokaże mu dlaczego dilerzy boją się postawić nogę w tym mieście.-Odpowiedziałem, Paulo potarł swoją twarz ręką.

-Bieber kurwa nie jesteś tu od wczoraj, ty zrobiłeś ten syf i ty go posprzątasz jeśli ta laska piśnie słówko na policji to cie zabije rozumiesz?.-Krzyknął Lee, podchodząc do mnie tak że staliśmy twarzą w twarz.

-Po pierwsze nie krzycz bo wiesz że tego nie lubię, po drugie wiesz że rozpierdolił bym cie na kawałki w trzy sekundy więc albo się zamkniesz i przestaniesz groźić jak cipa zrób coś pożytecznego i załatw w końcu zaufanego dostawcę.-Powiedziałem spokojnie czym rozzłościłem Lee jeszcze bardziej.

-Uspokójcie się, Justin zabij tą suke i będzie po sprawie, a ty Lee tak jak mówił Justin, zajmij się tym co miałeś zrobić, a ja poszukam Harry'ego, macie czas do 17 inaczej sam się z nim rozprawie rozumiecie.-Rozkazał Paulo, popatrzyłem się na niego jak na idiotę.

-To dziewczyna Zayn'a, jak mam ją kurwa zabić?.-Syknąłem przez zęby.

-Chcesz iść siedzieć za Zayn'a?, kurwa pomyśl trochę.-Odparł Lee klepiąc mnie w ramie, bez słowa poszedłem na górę, wsadziłem klucz do zamka i otworzyłem drzwi, Amy siedziała na podłodze opierając pod brudek na kolanie, popatrzyła się na mnie.

-Wstań.-Rozkazałem zamykając za sobą drzwi, Amy wstała jak popażona.-Przykro mi muszę cie zabić.-Dodałem, Amy przygryzła wargę.

-Proszę bardzo rób co chcesz, ułatwisz mi tym wszystko.-Odparła Amy wkładając kosmyk włosów za ucho, uniosłem brew, co jak co ale ta dziewczyna jest dziwna, zazwyczaj jakaś dziewczyna płakała by i prosiła abym tego nie robił.

-Nie boisz się.-Powiedziałem lekko uśmiechając się.

-A czego tu się bać, i tak każdy umrze wcześniej czy później.-Zaśmiałem się, odważna lubie takie, podszedłm do niej i wyjąłem zza pleców pistolet który był schowany za paskiem od spodni, przyłożyłem go do jej skroni, Amy zamknęła oczy, ponownie się zaśmiałem. 
-Co cie tak śmieszy.-Spytała otwierając oczy.

-Jesteś odważna.-Odpowiedziałem.

-A ty pojebany.-Odparła, złapałem ją za nadgarstek.

-Wiesz lubię takie, szkoda że muszę cie zabić bo z chęcią dalej próbował bym zaciągnąć cie do łóżka.-Uśmiechnąłem się do niej jeżdżąc ręką po jej plecach.

-Wolała bym umrzeć niż przespać się z kimś takim jak ty.-Powiedziała z pogardą w głosie.


Amy pov'ie.

To był cios, osoba którą kochasz całym sercem przykłada ci pistolet do skroni, myślałam że tu zmienię swoje życie na lepsze ale niestety wyszło na gorszę, czym ja sobie na to zasłużyłam?, Justin przyglądał się mojej twarzy jakby chciał zapamiętać każdy szczegół.

-Możesz w końcu nacisnąć spust czy będziesz przyglądał mi się cały dzień.-Spytałam zdenerwowana.

-Nie rozumiem dlaczego aż tak się niecierpliwisz?.-Mówiąc to Justin schował broń za pasek spodni.-Nie wyglądasz na osobę która pragnie śmierci.-Dodał Juss.

-A co cie tak to obchodzi człowieku zabij mnie albo wypuść nie chcę dłużej patrzeć się na ciebie.-Wydusiłam z siebie, nie chciałam dłużej patrzeć jak osoba którą kocham zwleka z zabiciem mnie, Justin spojrzał mi się w oczy po czym wyjął ponownie pistolet i przycisnął mi go do skroni.

                                                                                                                                                                    Więc tak, jestem Kasia, poprosiłam Ewę autorkę która chce usunąć tego bloga aby sobie zrobiła krótkie wolne puki co ja będę dodawać rozdziały mam nadzieje że podoba wam się to co piszę... 
Pytajcie mnie tu http://ask.fm/Bajkibuki

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 5.

Kosmyk włosów włożyłam za ucho, i wpatrywałam się w swoje buty.
O czym do cholery chcą rozmawiać?, cisza wchłaniała się w pokój, jedyne co było słychać to nasze ciężkie oddechy, cisza między nami robiła się coraz bardziej niezręczna.

-Okej możecie do cholery powiedzieć o co chodzi.-Spytałam patrząc na Justina, Zayn westchnął po czym przejechał ręką po karku.

-Słuchaj, chcę po prostu dowiedzieć się.-Przerwał Zayn i spojrzał się na Justina.-Czy Justin, znaczy czy Justin nie daje ci czegoś no wiesz jakiś dragów lub coś.-Dokończył Zayn, zaśmiałam się z zakłopotania moje rozbawienie zbiło z tropu chłopaków.

-Jesteś nie poważny?.-Spytałam uspokajając się.-Nie nic mi nie daje.-Odpowiedziałam uśmiechając się sztucznie.

-A więc masz szczęście Bieber, ale jeśli będziesz szukał se kogoś do towarzystwa w robieniu tego co robisz, w tedy po myśl że Amy nie istnieje okej?.-Powiedział Zayn, klepiąc przyjacielsko Justina po plecach, Justin pokiwał głową po czym jego telefon zadzwonił, wyjął go z kieszeni i odebrał.

-Dobra stary, ok to za 10 minut na Mall Street nie spóźnij się.-Powiedział Justin i rozłączył się.-Dobra muszę spadać praca wzywa.-Odparł Justin uśmiechając się i wyszedł w pośpiechu.

Przygryzłam dolną wargę, patrząc na Zayna który uśmiechał się po chwili przytulił mnie do siebie, i pocałował w policzek.

-Mam pomysł.-Powiedział Zayn uśmiechając się.-Spędźmy ten dzień razem ok?.-Spytał Zayn, westchnęłam odpychając go od siebie.

-Musimy porozmawiać.-Odparłam i usiadłam na łóżku.

-O czym?.-Spytał Zayn z zaciekawieniem w głosie.

-Bo chodzi o to... Wiesz co już nic.-Powiedziałam uśmiechając się, co miałam mu powiedzieć? ''Zayn twój przyjaciel powiedział mi że mnie zdradziłeś z jego dziewczyną'', pierw muszę poukładać myśli,
 Justin powiedział że mu się podobam później mnie pocałował i wyznał że Zayn przespał się z jego dziewczyną, wydaje się naprawdę chore ale jaką korzyść miałby w tym Juss?.

Zayn usiadł na ławce w parku między Tom'em a Kevin'em pociągnął mnie za rękę tak że wylądowałam na jego kolanach.

-Za tydzień zaczyna się szkoła, idę pociąć się mydłem.-Odparła Miley z udawanym smutkiem.

-Nie będzie tak źle wiesz wstawanie o 6 czy tam 7 siedzenie parę godzin z super nauczycielami.-Powiedział Tom wstając i łapiąc Miley w pasie.-Cieszę się że mam to już za sobą.-Dodał z uśmiechem na twarzy.

-Amy a ty do jakiej szkoły idziesz?.-Spytał Kevin patrząc się na mnie.

-Po błaganiu taty idę do weekendowej.-Odpowiedziałam Miley popatrzyła się na mnie z nie dowierzaniem.

-No kurde, ja też chciałam jak ci to się udało?.-Spytała przygryzując wargę.

-Mój tato szybko ulega.-Odparłam ciesząc się że mimo wieku mój ojciec był na luzie...

Siedzieliśmy nabijając się z wygłupów Zayna i Tom'a, Miley kazała przez śmiech aby przestali bo brzuch ją boli ale chłopcy jeszcze bardziej zaczęli się wygłupiać, po chwili zauważyłam przechodzących ludzi którzy kręcili głową widząc co wyprawiali Zayn i Tom, po chwili chłopcy uspokoili się patrząc na coś nad naszymi głowami, odwróciłam się i zobaczyłam idącego w naszą stronę Justina.

Poszliśmy do domu Justina, gdzie w salonie wygodnie usiedliśmy i rozmawialiśmy sącząc piwo, przeprosiłam wszystkich kierując się do łazienki która znajdowała się na pierwszym piętrze, zaczęło kręcić mi się w głowie nie byłam przyzwyczajona do alkoholu, znajdując wreścię łazienkę weszłam do niej  i zimną wodą ochlapałam twarz od razu zrobiło mi się lepiej chciałam nacisnąć klamkę gdy usłyszałam czyjeś głosy za drzwiami.

-Nie, ty mnie posłuchaj.-Usłyszałam męski głos, w końcu rozpoznałam go.-To moje miasto, wszystkie ulice należą do mnie, twoje gówno którym handlujesz w najmniejszym stopniu nie dorównuje mojemu towarowi, więc dobrze ci radzę wynieść się zanim cie złapie bo w tedy zobaczysz dlaczego.-Odsunęłam się od drzwi, nie chcąc słuchać tego co mówił Justin, stałam dobre 10 minut nasłuchiwając aż w końcu wyjdzie, gdy usłyszałam zamykane drzwi wyszłam z łazienki, wstrzymałam oddech widząc Justina zakrywającego dłońmi twarz, stałam sparaliżowana, jestem głupia powinnam pierw sprawdzić czy na pewno wyszedł, Justin z orientował się że nie jest sam w pokoju, popatrzył się na mnie i uniósł brwi.-Zajebiście.-Powiedział widząc mnie Justin, jedną ręką złapał się za kark a druga miał w kieszeni pozwalając wystawać kciukowi.

-Muszę iść do domu.-Zaczęłam iść w stronę drzwi, uniemożliwił mi to Justin wchodząc mi w drogę.-Nic nie słyszałam ani nie wiem.-Dodałam czując jego palące spojrzenie na sobie.

-Wiem.-Powiedział sarkastycznie.

                                                                                                                                                                         I jest 5 rozdział:)
Co zrobi Justin wiedząc że Amy podsłuchiwała?.
Ask Amy http://ask.fm/Amy1616 I przepraszam za wszelki błędy...
Ps.Masz wredoto (Do Izy).

   

piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 4.

Wsiedliśmy z Justinem do jego samochodu, Justin gwałtownie wyjechał na ulicę, zapięłam pasy wiedząc że prowadził jak wariat, Justin prowadził ze skupieniem, nie spojrzał ani razu na mnie ani nic nie powiedział, zaczęłam wiercić się na siedzeniu czując się niezręcznie, Justin wyjął z kieszeni paczkę papierosów, wyjął jednego i odpalił końcówkę papierosa zaciągnął się raz drugi trzeci, nie lubiłam gdy ktoś przymnie palił zwłaszcza gdy nie można było oddychać przez dym papierosowy.
-Justin...
-Przepraszam.-Przerwał mi.-Nie powinienem nazywać cię suką.-Powiedział Justin, otworzył okno aby dym papierosowy wyleciał.
-Nie to ja przepraszam nie powinnam zaczynać.-Powiedziałam, Justin spojrzał się na mnie na chwilę po czym ponownie skupił się na drodze, między nami znów nastała niezręczna cisza, zawsze odpowiadało mi to że nie muszę kogoś słuchać albo gadać, lecz teraz  chciałam aby Justin odezwał się.
-Jeśli będziesz chciała gdzieś wyjść lub coś, znasz mój numer.-Odparł Justin przed moim domem, nie chciałam wychodzić z jego samochodu, nie chciałam słuchać swojego ojca który będzie ochrzaniał mnie za to że nie było mnie w domu przez cały dzień jak by mnie to obchodziło.
Pożegnałam się z Justinem i wyszłam z jego auta, idąc w stronę domu, drzwi od domu otworzyły się a w nich stanął mój ojciec.
-Nie musiałaś dziś wracać.-Prychnął z sarkazmem mój ojciec, Justin odjechał lecz ojciec zauważył go.-Do domu musimy porozmawiać.-Dodał ojciec, weszłam posłusznie i pokierowałam się do salonu gdzie stanęłam krzyżując ręce na piersi, tato usiadł na kanapie.
-Masz 15 znaczy 16 lat, nie możesz tak po prostu wymykać i nie wracać do domu rozumiesz?.-Spytał Ojciec, pokiwałam głową, kosmyk włosów wkładając za ucho.-A po za tym chcę wiedzieć gdzie byłaś.-Dodał z powagą.

-Byłam u Miley, Tom z nią zerwać.-Zaczęłam, tato wiedział kim był Tom i Miley  byli u mnie parę razy .-Jako jej przyjaciółka chciałam ją pocieszyć, całą noc rozmawiałyśmy i o świcie poszłyśmy spać, a wiesz że potrafię spać całymi dniami, więc gdy się obudziłam zadzwoniłam do Justina ze względu na to żeby ciebie nie budzić, poprosiłam żeby mnie podwiózł i tak też zrobił.-Westchnęłam.

-Masz szczęście, że nie jestem jednym z tych strasznie nad opiekuńczych rodzicieli, idź już do swojego pokoju.-Powiedział ojciec przeczesując palcami włosy, wiedziałam że obejdzie się bez większego przypału mój tato był zbyt miękki dla mnie, wstałam pocałowałam go na dobranoc w policzek i szybkim krokiem zaczęłam wchodzić po schodach aż dotarłam do swojego pokoju, od razu opadłam zmęczona na łóżko.

Obudziłam się nie mogąc doczekać się aby za telefonować do Juss'a, nie musiałam nic brać, lecz chciałam po prostu go spotkać, wstałam z chęcią z łóżka i wzięłam szybki prysznic po czym ubrałam szare rurki czerwone vansy i bluzę po czym rozczesałam włosy pozwalając im naturalnie opadać na moje ramiona i zrobiłam lekki makijaż, zeszłam na dół wchodząc od razu do jadalni gdzie przy stole siedział mój ojciec Angie i Zayn podeszłam do taty pocałowałam go na przywitanie w policzek.-Dzień dobry.-Przywitałam się z uśmiechem na twarzy, nie pocałowałam Zayna przez to co Justin mi powiedział ale też przez to że tato i Angie nic nie wiedzieli i nie zamierzałam im powiedzieć.

-Co się stało?.-Spytał tato patrząc na mnie z zdziwieniem na twarzy, a ja spojrzałam na niego nie wiedząc co mogło się stać.-Od kiedy masz dobry humor zwłaszcza o 7 rano.-Dokończył ojciec uśmiech znikł z mojej twarzy.

-Przepraszam tato że mam dobry humor.-Odpowiedziałam z sarkazmem, Zayn uśmiechnął się do mnie, każdemu udzielił się mój dobry humor tato i Angie wyszli do pracy uśmiechnięci, mimo iż to był pierwszy dzień taty w nowej pracy wyszedł wyluzowany i z uśmiechem na twarzy, nie chciałam zostawać z Zaynem sama ale cóż, zamierzałam zamknąć się w pokoju to chyba jedyny pomysł który przyszedł mi do głowy, wbiegłam po schodach do swojego pokoju z chęcią poszła bym spać, lecz i tak będę musiała zmierzyć się z Zaynem porozmawiać z nim, nawet jeśli niewiadomo jak chciałam muszę w końcu być silna i zacząć stawać twarzą w twarz z problemami a nie chować się i czekać aż przeminą, położyłam się leniwie na łóżku, w tej chwili nie chciałam niczego więcej jak odpocząć.

Po chwili bez pukania ktoś wszedł do pokoju odwróciłam się z ciekawością, przede mną stał Zayn i Justin. 
-Musimy porozmawiać.-Powiedział Zayn a na jego twarzy malowało się zdenerwowanie, nie wiedziałam ani o co chodzi ani nie miałam chęci na rozmowę.

                                                                                                                                                                          A więc tak jak mówiłam rozdziały będą krótkie lecz co dwa dni.
Przepraszam wiem że miałam dodać ten rozdział we wtorek lecz szkoła, nie miałam czasu ani weny.
Ten rozdział za pewne nie wyszedł mi super i za to też przepraszam.
Zachęcam do ask'a Amy http://ask.fm/Amy1616

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 3.

Justin zaczął ciągnąć mnie w stronę auta, weszliśmy do jego samochodu.
-Obiecałem ci coś.-Powiedział Justin wyciągając tak zwaną samare (Foliowa torebeczka) z białym proszkiem.
-Miała być extazy.-Odparłam, Justin uśmiechnął się do mnie, po czym rozsypał biały proszek na opakowaniu papierosów i ułożył idealną linię kartą kredytową.
-To jest o wiele lepsze.-Stwierdził Justin, niech będzie w końcu co mi szkodzi? naprawdę może być lepsze, jedyne czego chciałam to chwilę zapomnienia, moje życie nie było aż tak tragiczne, lecz byłam osobą słabą, dla mnie to życie w którym żyłam było ciężkie.
-Trzymaj.-Powiedział Justin podając mi białą rurkę, to był mój pierwszy raz nigdy wcześniej nie brałam amfy, wiedziałam jak to się robi w końcu pokazują to w tv.

Obudziłam się z bólem głowy, rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajdowałam to nie był mój pokój, to był pokój Justina, biały kolor ścian parę plakatów Byonce, biurko z lampką, drewniane meble i duża plazma na ścianie, koło mnie leżał Justin, w samych bokserkach, jeśli między mną a nim coś zaszło?, mam nadzieje że nie, muszę się dowiedzieć bo jeśli tak to już nigdy nie spojrzę w lustro, szturchnęłam palcem Justina, nie obudził się więc zrobiłam to kilkukrotnie aż się obudził.
-Justin co ja tu robię nie mogłeś mnie odwieźć do domu.-Spytałam zdenerwowana, Justin położył ręke na swoim czole i zamknął oczy.
-Nie mów tak głośno głowa mi pęka.-Odparł Justin, przewróciłam teatralnie oczami, wstałam z łóżka i zaczęłam szukać swoich butów.
-Nie wychodź poczekaj chwilę dojdę do siebie zjemy, śniadanie i obiecuje że odwiozę cie do domu.-Powiedział Justin, przykrywając się Kordłą aż po szyje i przewracając się na lewy bok.
-Justin na pewno zauważyli że mnie nie ma.-Odparłam, Justin klepnął miejsce obok siebie na znak żebym usiadła i tak zrobiłam.
-Wyluzuj, powiesz że rano poszłaś pobiegać, a później poszłaś do Miley, założę się że tak samo jak mnie boli cie głowa, połóż się i odpocznij.-Powiedział Justin, popatrzyłam się na niego, nie powiem podobał mi się jego pomysł, w końcu chyba powinnam być szczęśliwa że leżę koło Justina, tak jak powiedział tak też zrobiłam położyłam się i odpłynęłam w głęboki sen.
-Amy żyjesz.-Usłyszałam, otworzyłam szeroko oczy i ujrzałam Justina przygryzającego dolną wargę.
-Która godzina.-Spytałam, siadając po turecku.
-Po 22 jakoś.-Odpowiedział Justin, świetnie na pewno nie skapnęli się że mnie nie ma wstałam leniwie z łóżka i znalazłam po chwili swoje buty pod łóżkiem, zeszliśmy na dół.
-Chcesz pizzy? nie umiem gotować lecz umiem zamawiać.-Powiedział Justin uśmiechając się, poszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie, zjedliśmy pizze po czym ponownie zrobiłam się senna. .

Siedzieliśmy w samochodzie Justina, zaczęłam mu się przyglądać, był odprężony, jedną rękę wsadził do kieszeni spodni i wyjął paczkę papierosów, wyjął jednego i włożył se do ust po czym podpalił czarną zapalniczką końcówkę papierosa, zaciągnął się i wypuścił idealne kółeczko.
-Jeśli chcesz możesz zrobić mi zdjęcie będziesz miała na dłużej.-Powiedział Justin a mnie oblał rumieniec, wyciągnęłam telefon i udawałam że robię zdjęcie.
-Kurdę aparat mi pęknął.-Odparłam uśmiechając się łobuzersko, Justin na chwilę spojrzał się na mnie po czym ponownie skupił się na drodze.
-Udam że tego nie powiedziałaś skarbie.-Powiedział Justin uśmiechając się, dalej się mu przyglądałam, nie wiem jak zwykły chłopak może być aż tak seksowny.
-Chcesz może się gdzieś wybrać ze mną dziś?.-Spytał Justin, kusząca propozycja, ale nie mogłam zapomnieć że jestem z Zaynem.
-Nie zapominaj że mam chłopaka.-Przypomniałam mu, Justiin uśmiechnął się i puścił mi oczko.
-To kwestia czasu skarbie.-Odparł Justin, uniosłam lekko jedną brew.
-Akurat tego nie możesz wiedzieć.-Powiedziałam z łobuzerskim uśmiechem, Justin wypuścił jeszcze jedno kółeczko z dymu papierosowego i skręcił, to nie była droga do mojego domu, po dłuższej chwili zatrzymał się, rozejrzałam się było pełno drzew, byliśmy w lesie.
-Co my do cholery tu robimy.-Spytałam wściekła, Justin spojrzał się na mnie wyjął kluczyki i wsadził je do kieszeni swoich spodni.
-Chcę się przewietrzyć.-Odpowiedział wychodząc z auta, wyszłam zaraz za nim poczułam przyjemny chłód, Justin podszedł do mnie i  znienacka pocałował, minęło parę sekund nim uświadomiłam sobie co się dzieje, Justin zaczął całować mnie po szyi, wydałam z siebie cichy jęk, jego ręce powędrowały na moje pośladki a moje wplątałam w jego idealną fryzurę, ponownie nasze usta złączyły się, po chwili przypomniałam sobie o tym że posiadam chłopaka, odepchnęłam Justina od siebie i odeszłam trochę od auta.
-Co jest.-Spytał Justin przeczesując ręką swoje włosy.
-Nie możemy Justin, czy ty do cholery wiesz że jestem dziewczyną twojego PRZYJACIELA?.-Powiedziałam biorąc głęboki oddech.
-Nie martw się o Zayna on też powinien to wiedzieć.-Odparł Justin, uniosłam jedną brew.
-On też powinien wiedzieć wytłumacz mi.-Poprosiłam, wsiedliśmy z Justinem do auta na tylne siedzenie.
-Muszę.-Spytał wyciągając jednego papierosa z opakowania i odpalając go zapalniczką.
-Tak musisz.-Odpowiedziałam, przygryzając wargę.
-A więc wczoraj bla bla bla Zayn przespał się z moją dziewczyną ok.-Powiedział Justin, nie wierzyłam Justin musiał to wymyślić w końcu Zayn wydawał się dobrym przyjacielem, a co jeśli to prawda a Justin chce się odegrać?.
-Nie wierzę, Justin Zayn jest dobrym chłopakiem nie zrobił  by czegoś takiego.-Powiedziałam, od wczoraj byłam dziewczyną Zayna nie zrobił by czegoś takiego chyba nie.
-Wcale, skarbie znam go dłużej Zayn jest dobrym aktorem tylko że nie wie że ja wiem.-Odparł Justin, zaciągając się papierosem.
-Dobra powiedzmy że ci wierzę, a więc chcesz się na nim odegrać tak?.-Spytałam, jeśli to prawda nie zamierzałam pomagać Justinowi swoim kosztem.
 -Nie, po prostu spodobałaś się mi czy to takie straszne.-Odpowiedział Justin, nie wierzę mu w końcu kto by nie chciał się odegrać?, w ogóle po co ja o tym myślę mój chłopak mnie zdradził, z tym uwierzyłam Justinowi, Zayn wyszedł wczoraj na chwilę do jakiegoś kolegi i nie było go dobre 3 godziny po czym wrócił odprężony i z dobrym humorem.
-A więc czy mogę liczyć na randkę?.-Spytał Justin, spojrzałam się na niego wściekła.
-Odpierdol się Bieber, nigdy się z tobą nie umówię jesteś pojebanym zakochanym w sobie idiotą.-Fuknęłam po czym wyszłam z jego samochodu, byłam wkurwiona, jeśli można tak powiedzieć nienawidzę całego świata i siebie, za mną wyszedł Justin.
-Wiem że jesteś zdenerwowana ale na chuj wyżywasz się na mnie za to że uświadomiłem ci że jakże twój idealny chłopak cie zdradza?.-Spytał Justin opierając się o swój samochód.
-Zamknij się.-Powiedziałam, Justin ma racje nie powinnam wyzywać się akurat nad nim.
-Ty się zamknij zachowujesz się jak suka.-Odparł Justin, myślałam że się przesłyszałam.
-Co ty powiedziałeś.-Spytałam, wkładając kosmyk włosów za ucho.
-To co słyszałaś.-Powiedział Justin oschle.
-A więc jak chcesz ja jestem suką a ty skurwielem.-Odparłam już totalnie wkurwiona.
-Pierdolona dziwka.-Fuknął Justin, przegiął, nie wytrzymałam i zaczęłam wyzywać go mówiłam wszystko co przyszło mi na język, Justin przybliżył się do mnie złapał mnie za nadgarstki, nasze usta dzieliło parę malutkich milimetrów, zaczęłam się bać w końcu nie znam go za dobrze mógł zrobić wszystko, po chwili wbił się w moje usta.


                                                                                                                                                                                                                A więc jest rozdział 3 wiem krótki:)
Komentujcie kochani, najgorszy rozdział nie mam talentu pisarskiego więc bądźcie wyrozumiali=) zachęcam do obserwowania ask'a Amy i pytanie jej o co chcecie..    http://ask.fm/Amy1616