Amy pov.
-Nie, nie i nie, Justin mój ojciec nigdy się nie zgodzi.-Powiedziałam wyrywając się z uścisku Justin'a.
-Czemu miałby się nie zgodzić?.-Spytał Justin, spojrzałam się na niego jak na debila.
-Ok, a więc masz 16-letnią córkę, puściłbyś ją z 20-letnim facetem o inteligenci 12-latka, na impreze za miastem i to jeszcze na jakimś statku?.-Spytałam z sarkazmem.
-Twój 20-letni facet z inteligencją 12-latka, ma plan.-Justin wstał i podszedł do drzwi balkonowych i je otworzył po czym wyjął papierosa z paczki i odpalił go.-Uprosisz tate aby iść na 2 dni do Miley, jak by co powiesz Miley aby cie kryła, trudno pomyśleć?.
-Czekaj Bieber jak 2 dni?.
-Impreza cało nocna, przyjadę po ciebie za 2 godziny mam nadzieje że uda ci się wyszykować.-Odparł Justin, wyrzucił papierosa przez balkon podszedł do mnie pocałował mnie w policzek i wyszedł, boże czemu aż tak go kocham?.
Tato pomagał Anggie w gotowaniu, usiadłam na blacie i uśmiechnęłam się do niego jak dziecko które coś przeskrobało.
-Ojcze.-Zaczęłam, ale on szybko mi przerwał.
-Czego chcesz tym razem?.
-Skąd wiesz że czegoś chcę?.-Spytałam, tato podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.
-Zawszę gdy czegoś chcesz mówisz ojcze a nie tato.-Zaśmiał się ojciec.
-Dobra chcę coś, chodzi o to że za 6 dni szkoła ja idę do weekendowej a Miley do normalnej, gdy ona będzie chodzić do szkoły ja będę miała wolne a gdy ja będę chodzić do szkoły każdy będzie miał wolne, i nie będziemy miały dla siebie dużo czasu, więc chcemy spędzić dwa dni razem, mogę spać u niej 48 godzin, ani chwili dłużej?.-Spytałam, przygryzłam wargę i czekałam aż tato wyrazi zgodę.
-Nie.
-Dzię... co jak nie?.-Zeszłam z blatu i stanęłam na przeciw taty.
-Nie zgadzam się, masz szlaban przypominam.
-No ale dlaczego przecież znasz Miley będą jej rodzice będziemy grzeczne.
-Daj dziewczynie po żyć, w końcu za niedługo szkoła.-Powiedziała Anggie za co byłam jej bardzo wdzięczna.
-Tato proszę wiem że mam kare, ale i tak będę siedzieć w domu ale Miley.
-Dobra zgadzam się ale jeśli choć raz nie odbierzesz telefonu przyjeżdżam po ciebie i zabieram cie do domu.-Zgodził się tato podziękowałam mu i pocałowałam go w policzek.
Justin pov.
-Cieszę się Bieber że poznam w końcu twoją nową zabawkę.-Zaśmiał się Lee.
-Powiedz tak przy niej a rozjebie ci ryj rozumiesz?.-Syknąłem patrząc na mijające samochodem drzewa, każde rozmywało się przy prędkości jaką jechał Paulo.
-Dobra Justin nie unoś się tak Lee chciał dobrze, i wiedz że z chęcią poznamy dziewczynę dla której straciłeś głowe.-Paulo zatrzymał się dwa domy przed domem Amy.
-Nie straciłem dla niej głowy!.-Powiedziałem próbując zignorować chęć rozjebania im głów.
-Widzisz Lee jak człowiek okłamuje samego siebie.-Zaśmiał się Paulo, zacisnąłem pięści zamknąłem oczy i w duchu policzyłem do 10.
-Paulo przyjacielu, zamknij się kurwa bo nie ręczę za siebie.-Ostrzegłem go po czym wyjąłem swój telefon i wybrałem numer Amy.
-I jak?.-Spytałem wysiadając z samochodu i opierając się o niego.
-Nie zgodził się namawiałam go przez cały czas był nieugięty.-Wyjaśniła Amy.
-Otwórz drzwi ja go przekonam.-Powiedziałem pokazując chłopakom że zaraz wrócę.
-Co nie, jezu jaki ty naiwny jesteś, żartowałam.-Zaśmiała się.
-Przepraszam że wierze w to co mówisz to już więcej się nie powtórzy kochanie.-Westchnąłem, muszę wytrzymać z Paulo i Lee przez całe dwa dni, mam nadzieje że dzięki tej dziewczynie mi to się uda.-Jestem prawie pod twoim domem czekam na ciebie.-Rozłączyłem się, zaraz z samochodu wyszedł Paulo a za nim Lee.
-Justin?.-Zaczął Lee.
-Co?.
-Jeśli to ta laska co idzie jest tą twoją nową, powiedz że ma siostrę bliźniaczkę.-Powiedział Lee, podążyłem za jego spojrzeniem i zobaczyłem idącą w naszą stronę Amy w czarnej obcisłej mini i czarnych szpilkach wyglądała cholernie seksownie, gdy była przedemną złapałem ją w pasie przyciągnąłem do siebie i pocałowałem, szybko odwzajemniła pocałunek, po chwili odsunęła się ode mnie patrząc z zawstydzeniem na chłopaków.
-Jestem Lee, przyjaciel Justin'a.-Lee wyciągnął rękę w stronę Amy, dziewczyna uścisnęła ją pewnie i uśmiechnęła się.
-A to jest Paulo, Paulo Lee to Amy.-Przedstawiłem ich sobie po czym otworzyłem drzwi Amy nie chcą marnować więcej czasu Paulo najwyraźniej tak samo bo wsiadł na miejsce kierowcy, Lee zajął miejsce obok kierowcy a my z Amy z tyłu.
-Bieber nie mówił że ma aż tak ładną dziewczynę.-Lee spojrzał się na mnie w lewym lusterku.
-Nie jesteśmy razem.-Powiedziała Amy.
-Naprawdę?.-Spytałem z uśmiechem na twarzy.
-Nie przypominam sobie.-Odpowiedziała Amy.
-A więc, Amy Ann Swift zostaniesz moją dziewczyną?.
I jest 10 rozdział:) jak sądzicie Amy się zgodzi?, ask Amy http://ask.fm/Amy1616 zachęcam do komentowania:D mam nadzieje że rozdział się podobał...
sobota, 22 lutego 2014
poniedziałek, 17 lutego 2014
Rozdział 9.
Amy pov.
Czując ręce Justin'a schodzące na mój tyłek, zakończyłam pocałunek odchodząc od niego, usiadłam na łóżku, wyraz jego twarzy wydawał się taki słodki a zarazem niewinny, uśmiechnęłam się do niego.
-Podobało ci się.-Zaśmiał się Juss, wzruszyłam ramionami i wstałam z łóżka.
-Może.-Powiedziałam i pocałowałam go, czułam miłe uczucie, znam Justin'a nie za długo, ale w tak krótkim czasie straciłam dla niego Głowę, kiedyś jakbym pomyślała że się zakocham wyśmiałabym się, miłość i ja, to do siebie nie pasuje...
Justin pov.
Gdy Amy zasnęła, wróciłem do domu, zastałem Lee i Paul'o jak zwykle w salonie.
-Bieber podejdź.-Zawołał Paul'o gdy chciałem niezauważalnie wejść na Górę, nie udało się.
-Czego kurwa chcecie, mówiłem wam milion razy że po 22 nie ma mnie dla nikogo chyba że w wyjątkowych sytuacjach.-Podszedłem i usiadłem na jednym skórzanym fotelu.
-Nie pierdol stary.-Zaczął Lee, uśmiechnąłem się widząc jego lekko skrzywiony nos.
-Serio?, dobra przechodzimy do rzeczy czy będziemy pierdolić się pół nocy?.-Fuknąłem wyciągając paczkę papierosów z kieszeni wziąłem jednego i odpaliłem po czym wypuściłem dym razem z całym gniewem który we mnie rósł odkąd opuściłem dom Amy, Paul'o i Lee byli moimi najlepszymi przyjaciółmi lecz często miałem ochotę ich zabić.
-Pamiętasz na początku tłumaczyłem ci, jeśli mamy problemy nie możemy się z nikim spotykać, teraz jak zabiliśmy Harry'ego ten kutas Walker's nie zostawi tego dopóki nas nie dopadnie, czyli on jest naszym problemem, nie znam cie od dziś, jesteś nieprzewidywalny dlatego Smith cie śledzi, jeśli chcesz aby ta twoja dziewczyna przeżyła nie może cie z nią zobaczyć, bo inaczej zabije ją a my na to nic nie poradzimy.-Wyjaśnił Paul'o.
-Nie, po pierwsze ja dopadnę tego chuja, zabije go, po drugie to kurwa nie wasza sprawa z kim się spotykam, a po trzecie wycofajcie Smith'a albo on przez was zginie, kurwa chłopaki jesteśmy przyjaciółmi, wiem co robię, gdyby nie ja byście dawno wylądowali w pace bo dobrze wiecie że jestem najlepszy, i idę spać nara.-Wyszedłem z salonu i wszedłem po schodach na górę, otworzyłem drzwi swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko.
Narrator.
Justin budząc się miał przed oczyma twarz Amy, ta dziewczyna działała na niego jak żadna inna, przy niej zapominał kim jest i czym się zajmuje, postanowił coś załatwić i od razu pojechać do niej, wiedział że już zawrócił jej w głowie, lecz zmienił plan doszedł do wniosku że zatrzyma ją tylko dla siebie, na ile?, tego jeszcze nie wie ale jest pewny że nie znudzi mu się przez długi czas.
Obudził Amy lekki pocałunek w policzek i głaskanie po włosach, gdy otworzyła oczy zobaczyła go, jedyną i najbliższą osobę jej sercu, Justin'a.
-Przepraszam nie chciałem cie obudzić.
-Dobrze wiemy że chciałeś.-Zaśmiała się Amy, ziewając usiadła po turecku.
-Nie dostanę buziaka na dzień dobry?.-Spytał Justin robiąc słodką minę dobrze wiedząc że żadna dziewczyna się nie oprze, Amy pocałowała Justin'a w policzek, chłopak przyłożył palca na usta.-Nie takiego.
-Ciesz się że w ogóle dostałeś.-Amy wystawiła język, na co Justin wrócił do swojej niewinnej i słodkiej miny.-Bieber nawet nie próbuj znam tą twoją minę drugi raz dzisiaj nie wymięknę.
-Twarda jesteś skarbie.-Justin przybliżył się do Amy i sam ją pocałował dziewczyna szybko odwzajemniła pocałunek, Justin złapał Amy i uniósł ją tak że Amy nim się obejrzała była już w górze, za nim zdążyła coś powiedzieć Justin znów połączył ich usta, Justin wiedział już wcześniej że Amy dobrze się całuje, tylko teraz było lepiej bardziej z pożądaniem namiętnością i z uczuciem, Justin zatracił się w pocałunku gdyby nie to że ktoś zapukał do drzwi pokoju, mogło by dojść do czegoś więcej.
Amy pov.
-Amy to ja.-Usłyszałam głos Zayn'a, Justin postawił mnie na nogi, nie chciałam aby go zobaczył, Justin też bo od razu wszedł do łazienki, gdy wiedziałam że Zayn nie będzie niczego podejrzewał otworzyłam mu drzwi.
-Dobrze że przyszedłeś musimy porozmawiać.-Zayn wszedł do pokoju i próbował mnie przytulić lecz odskoczyłam od niego.-Nie Zayn, porozmawiajmy.
-Ok o czym.-Zapytał Zayn siadając na łóżku i czekając aż w końcu coś powiem, teraz gdy stoję przed nim trudno mi było cokolwiek wydusić.-Chyba wiem o co ci chodzi, Amy nie martw się poczekam.
-Co?.-Zaskoczona popatrzyłam się na niego jakby miał dwie głowy.-Nie Zayn nie o to mi chodzi.-Odparłam po chwili siadając obok niego.-Chodzi mi o to, wiesz no, Zayn lubie cie, ale jak przyjaciela, i nie chcę dłużej ukrywać tego, naprawdę bardzo cie lubie i wiedz że nie chcę niszczyć naszej przyjaźni, ale to już koniec.-Wydusiłam ostatnie zdanie jak bym mówiła ojcu o ćpaniu.
-Zrywasz?, nie chcesz niszczyć naszej przyjaźni ale ją zniszczyłaś.-Odparł Zayn wychodząc z pokoju za trzaskając głośno drzwi, czułam się jak szmata, zerwałam z fajnym chłopakiem tylko dlatego że kocham jego przyjaciela, nie ja jestem szmatą.
-Jak się czujesz?.-Spytał Justin podchodząc i przytulając mnie do siebie mocno jak bym zaraz miała się rozsypać.
-Może być, czuje się jak wolna szmata, czyli normalnie.-Odpowiedziałam wycierając łzy które płynęły po moich policzkach.
-Nie jesteś szmatą uwierz mi.-Justin wzmocnił uścisk, wiedza że przy moim boku jest on przytulający mnie właśnie ten który jest właścicielem mojego serca.
-Jak nie człowieku nie znasz mnie nie wiesz nic.-Krzyknęłam odpychając go od siebie.
-To mi powiedz.
-Nie chcę, zmienisz o mnie zdanie od razu a tego nie chcę.
-Obiecuje że nie mimo wszystko nie zmienię o tobie zdania skarbie.
-Jak obiecujesz, ale jeśli zmienisz o mnie zdanie nie zdziwię ci się.-Powiedziałam, Justin usiadł obok mnie i objął mnie w talii a ja położyłam Głowę na jego ramieniu.-A więc, jestem głupią naiwną dziwką.-Zaczęłam zakrywając twarz dłońmi.-Była impreza a ja wykradłam się aby na nią pójść, byłam lubiana, teraz wiem że nie dość lubiana. Shadow, najpopularniejszy chłopak w szkole i najprzystojniejszy, chodził z moją niby przyjaciółką, była w stanie zabić jeśli zbliżysz się do Shadow, na imprezie wypiłam około 6 piw, Shadow złapał mnie za rękę i poszliśmy do sypialni jego dziewczyny, przespałam się z nim bo w tedy myślałam że jestem w nim zakochana, jego dziewczyna przyłapała nas, i powiedziała o tym wszystkim, zostałam pośmiewiskiem całego miasteczka nie wiem jak tato się o tym nie dowiedział w sumie to całe miasteczko wie oprócz niego.-Opowiedziałam, Justin pocałował mnie w głowe.
-Nie martw się, byłaś pijana, i on tak samo jak ty zrobił to więc, nie widzę niczego abyś była dziwką skarbie.
-Dziękuje ulżyło mi Bieber.- Zaśmiałam się, dzięki niemu nie potrafiłam długo narzekać na swoje fatalne życie, ulżyło mi Juss jest pierwszą osobom której to powiedziałam.
-Mam pomysł!.
I jest 9 rozdział :) mam nadzieje że się podoba:* ask Amy http://ask.fm/Amy1616 Jak myślicie co za pomysł ma Justin?.
Czując ręce Justin'a schodzące na mój tyłek, zakończyłam pocałunek odchodząc od niego, usiadłam na łóżku, wyraz jego twarzy wydawał się taki słodki a zarazem niewinny, uśmiechnęłam się do niego.
-Podobało ci się.-Zaśmiał się Juss, wzruszyłam ramionami i wstałam z łóżka.
-Może.-Powiedziałam i pocałowałam go, czułam miłe uczucie, znam Justin'a nie za długo, ale w tak krótkim czasie straciłam dla niego Głowę, kiedyś jakbym pomyślała że się zakocham wyśmiałabym się, miłość i ja, to do siebie nie pasuje...
Justin pov.
Gdy Amy zasnęła, wróciłem do domu, zastałem Lee i Paul'o jak zwykle w salonie.
-Bieber podejdź.-Zawołał Paul'o gdy chciałem niezauważalnie wejść na Górę, nie udało się.
-Czego kurwa chcecie, mówiłem wam milion razy że po 22 nie ma mnie dla nikogo chyba że w wyjątkowych sytuacjach.-Podszedłem i usiadłem na jednym skórzanym fotelu.
-Nie pierdol stary.-Zaczął Lee, uśmiechnąłem się widząc jego lekko skrzywiony nos.
-Serio?, dobra przechodzimy do rzeczy czy będziemy pierdolić się pół nocy?.-Fuknąłem wyciągając paczkę papierosów z kieszeni wziąłem jednego i odpaliłem po czym wypuściłem dym razem z całym gniewem który we mnie rósł odkąd opuściłem dom Amy, Paul'o i Lee byli moimi najlepszymi przyjaciółmi lecz często miałem ochotę ich zabić.
-Pamiętasz na początku tłumaczyłem ci, jeśli mamy problemy nie możemy się z nikim spotykać, teraz jak zabiliśmy Harry'ego ten kutas Walker's nie zostawi tego dopóki nas nie dopadnie, czyli on jest naszym problemem, nie znam cie od dziś, jesteś nieprzewidywalny dlatego Smith cie śledzi, jeśli chcesz aby ta twoja dziewczyna przeżyła nie może cie z nią zobaczyć, bo inaczej zabije ją a my na to nic nie poradzimy.-Wyjaśnił Paul'o.
-Nie, po pierwsze ja dopadnę tego chuja, zabije go, po drugie to kurwa nie wasza sprawa z kim się spotykam, a po trzecie wycofajcie Smith'a albo on przez was zginie, kurwa chłopaki jesteśmy przyjaciółmi, wiem co robię, gdyby nie ja byście dawno wylądowali w pace bo dobrze wiecie że jestem najlepszy, i idę spać nara.-Wyszedłem z salonu i wszedłem po schodach na górę, otworzyłem drzwi swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko.
Narrator.
Justin budząc się miał przed oczyma twarz Amy, ta dziewczyna działała na niego jak żadna inna, przy niej zapominał kim jest i czym się zajmuje, postanowił coś załatwić i od razu pojechać do niej, wiedział że już zawrócił jej w głowie, lecz zmienił plan doszedł do wniosku że zatrzyma ją tylko dla siebie, na ile?, tego jeszcze nie wie ale jest pewny że nie znudzi mu się przez długi czas.
Obudził Amy lekki pocałunek w policzek i głaskanie po włosach, gdy otworzyła oczy zobaczyła go, jedyną i najbliższą osobę jej sercu, Justin'a.
-Przepraszam nie chciałem cie obudzić.
-Dobrze wiemy że chciałeś.-Zaśmiała się Amy, ziewając usiadła po turecku.
-Nie dostanę buziaka na dzień dobry?.-Spytał Justin robiąc słodką minę dobrze wiedząc że żadna dziewczyna się nie oprze, Amy pocałowała Justin'a w policzek, chłopak przyłożył palca na usta.-Nie takiego.
-Ciesz się że w ogóle dostałeś.-Amy wystawiła język, na co Justin wrócił do swojej niewinnej i słodkiej miny.-Bieber nawet nie próbuj znam tą twoją minę drugi raz dzisiaj nie wymięknę.
-Twarda jesteś skarbie.-Justin przybliżył się do Amy i sam ją pocałował dziewczyna szybko odwzajemniła pocałunek, Justin złapał Amy i uniósł ją tak że Amy nim się obejrzała była już w górze, za nim zdążyła coś powiedzieć Justin znów połączył ich usta, Justin wiedział już wcześniej że Amy dobrze się całuje, tylko teraz było lepiej bardziej z pożądaniem namiętnością i z uczuciem, Justin zatracił się w pocałunku gdyby nie to że ktoś zapukał do drzwi pokoju, mogło by dojść do czegoś więcej.
Amy pov.
-Amy to ja.-Usłyszałam głos Zayn'a, Justin postawił mnie na nogi, nie chciałam aby go zobaczył, Justin też bo od razu wszedł do łazienki, gdy wiedziałam że Zayn nie będzie niczego podejrzewał otworzyłam mu drzwi.
-Dobrze że przyszedłeś musimy porozmawiać.-Zayn wszedł do pokoju i próbował mnie przytulić lecz odskoczyłam od niego.-Nie Zayn, porozmawiajmy.
-Ok o czym.-Zapytał Zayn siadając na łóżku i czekając aż w końcu coś powiem, teraz gdy stoję przed nim trudno mi było cokolwiek wydusić.-Chyba wiem o co ci chodzi, Amy nie martw się poczekam.
-Co?.-Zaskoczona popatrzyłam się na niego jakby miał dwie głowy.-Nie Zayn nie o to mi chodzi.-Odparłam po chwili siadając obok niego.-Chodzi mi o to, wiesz no, Zayn lubie cie, ale jak przyjaciela, i nie chcę dłużej ukrywać tego, naprawdę bardzo cie lubie i wiedz że nie chcę niszczyć naszej przyjaźni, ale to już koniec.-Wydusiłam ostatnie zdanie jak bym mówiła ojcu o ćpaniu.
-Zrywasz?, nie chcesz niszczyć naszej przyjaźni ale ją zniszczyłaś.-Odparł Zayn wychodząc z pokoju za trzaskając głośno drzwi, czułam się jak szmata, zerwałam z fajnym chłopakiem tylko dlatego że kocham jego przyjaciela, nie ja jestem szmatą.
-Jak się czujesz?.-Spytał Justin podchodząc i przytulając mnie do siebie mocno jak bym zaraz miała się rozsypać.
-Może być, czuje się jak wolna szmata, czyli normalnie.-Odpowiedziałam wycierając łzy które płynęły po moich policzkach.
-Nie jesteś szmatą uwierz mi.-Justin wzmocnił uścisk, wiedza że przy moim boku jest on przytulający mnie właśnie ten który jest właścicielem mojego serca.
-Jak nie człowieku nie znasz mnie nie wiesz nic.-Krzyknęłam odpychając go od siebie.
-To mi powiedz.
-Nie chcę, zmienisz o mnie zdanie od razu a tego nie chcę.
-Obiecuje że nie mimo wszystko nie zmienię o tobie zdania skarbie.
-Jak obiecujesz, ale jeśli zmienisz o mnie zdanie nie zdziwię ci się.-Powiedziałam, Justin usiadł obok mnie i objął mnie w talii a ja położyłam Głowę na jego ramieniu.-A więc, jestem głupią naiwną dziwką.-Zaczęłam zakrywając twarz dłońmi.-Była impreza a ja wykradłam się aby na nią pójść, byłam lubiana, teraz wiem że nie dość lubiana. Shadow, najpopularniejszy chłopak w szkole i najprzystojniejszy, chodził z moją niby przyjaciółką, była w stanie zabić jeśli zbliżysz się do Shadow, na imprezie wypiłam około 6 piw, Shadow złapał mnie za rękę i poszliśmy do sypialni jego dziewczyny, przespałam się z nim bo w tedy myślałam że jestem w nim zakochana, jego dziewczyna przyłapała nas, i powiedziała o tym wszystkim, zostałam pośmiewiskiem całego miasteczka nie wiem jak tato się o tym nie dowiedział w sumie to całe miasteczko wie oprócz niego.-Opowiedziałam, Justin pocałował mnie w głowe.
-Nie martw się, byłaś pijana, i on tak samo jak ty zrobił to więc, nie widzę niczego abyś była dziwką skarbie.
-Dziękuje ulżyło mi Bieber.- Zaśmiałam się, dzięki niemu nie potrafiłam długo narzekać na swoje fatalne życie, ulżyło mi Juss jest pierwszą osobom której to powiedziałam.
-Mam pomysł!.
I jest 9 rozdział :) mam nadzieje że się podoba:* ask Amy http://ask.fm/Amy1616 Jak myślicie co za pomysł ma Justin?.
sobota, 8 lutego 2014
Rozdział 8.
Amy pov.
Widząc jak patrzy na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami, czułam motylki w brzuchu, dzięki Justin'owi wiem co to jest nie odwzajemniona miłość, wiem jak to jest kochać kogoś raniąc się przy tym, przeprosiłam Justin'a i poszłam do łazienki gdzie ubrałam się we wcześniej wybrane ciuchy, wychodząc zobaczyłam Justin'a grzebiącego w mojej szafce na bieliznę.-Justin.-Fuknęłam i podeszłam do niego zamykając szafkę.
-Nie bądź taka sztywna.-Uśmiechnął się łobuzersko i usiadł na łóżku.
-O czym chciałeś porozmawiać.
-O tobie.
-O mnie? .-Spytałam krzyżując ręce na piersi.
-Jesteś dziwna.-Zaczął Juss, spojrzał mi się w oczy po czym kontynuował.-Zawsze ludzie których zabijałem prosili mnie abym tego nie robił grozili lub płakali, ale ty nie w twoich oczach narastała ulga, i nie wiem dlaczego ale nie daje mi to spokoju muszę wiedzieć dlaczego do cholery nie bałaś się.
-A czego tu się bać?, każdy kiedyś umiera czy ze starości lub choroby wypadku albo przez takiego psychopatę jak ty.-Wyjaśniłam, Justin zaśmiał się na słowo psychopata.
-Nie jestem psychopatą!.-Justin poklepał miejsce obok siebie abym usiadła.
-Ok, już się dowiedziałeś ode mnie tego co chciałeś teraz moja kolej.-Usiadłam po turecku i przygryzłam policzek od środka.
-Jeśli chcesz wiedzieć jaki jestem w łóżku mogę ci pokazać.-Przewróciłam teatralnie oczami na słowa Justin'a.-Dobra co chcesz wiedzieć?.
-Wyjaśnij mi, z tego co słyszałam jesteś dilerem?, i zapewne pełno osób wie kim jesteś więc dlaczego chciałeś mnie zabić?.-Spytałam, Justin za myślił się po paru minutach wrócił.
-Ech, tak jestem dilerem, w prawdzie najlepszym w tym kraju, widzisz policja wie czym się zajmuje ale nie mają na mnie nic bo jestem zbyt dobry dla tych idiotów, i szukają byle czego aby mnie udupić, znam cie od paru tygodni oprócz tego że ćpasz ze mną i chodzisz z Zaynem nie wiem o tobie nic, to dla mnie było oczywiste aby nie ryzykować z tym że możesz pójść na psy i sprzedać mnie.-Wytłumaczył, oprócz tego że ćpasz ze mną, te słowa były niczym noże wbijające mi się w pierś, moja mama zajmowała się osobami z uzależnieniami pamiętam jak kiedyś opowiadała mi o 15-latku dla którego zajaranie wciągnięcie albo danie w żyłę było codziennością chłopak po tygodniu terapii popełnił samobójstwo, te świństwo które uważam że mi pomaga tak naprawdę niszczy.
-A więc jestem Alison Ann Swift ale wolę Amy, mam 16 lat, widzisz wiesz już jak się nazywam i ile mam lat.-Uśmiechnęłam się Justin przygryzł wargę i wstał.
-I zapewne jesteś dziewicą.-Zaśmiał się Juss.
-To cie akurat nie powinno interesować!.
-Nie przejmuj się, nie jedna już narzekała na Zayn'a.
-Dupek.
-Nie raz tak mnie nazywały.-Odparł Justin na co przewróciłam oczami, Justin przybliżył się tak że nasze usta dzielił centymetr, Wiesz lubię takie, szkoda że muszę cie zabić bo z chęcią dalej próbował bym zaciągnąć cie do łóżka, wcześniejsze słowa Justin'a pojawiły się w mojej głowie, wstałam z łóżka.
-Justin nawet nie próbuj.-Ostrzegłam stając po drugiej stronie łóżka.
-Wiem że ci się podobam.-Uśmiechnął się Justin, wstając z łóżka i podchodząc do mnie.
-Jeśli myślisz że prześpię się z tobą to się grubo mylisz.-Powiedziałam, Justin uniósł brew i przygryzł wargę.
-Co.
-Dobrze słyszałeś, co nie pamiętasz przypomnę ci ''Wiesz lubię takie, szkoda że muszę cie zabić bo z chęcią dalej próbował bym zaciągnąć cie do łóżka.
-Amy nie.-Zaczął Justin.-Chciałem cie zdenerwować lubię cie naprawdę cie lubię.-Moje serce zaczęło bić jak szalone, lubię cię naprawdę cię lubię.
-Jestem z Zayn'em.-Przypomniałam bardziej sobie niż jemu.
-Kurwa Amy, przestań to w kółko powtarzać, i tak zerwiesz z Zayn'em.
Zatkało mnie Justin nie krzyczał na mnie jeszcze, co go ugryzło?, nie powiem że nie mam zamiaru zerwać z Zayn'em, nie chcę być z kimś kogo nie kocham i chyba nigdy nie zacznę, moje serce jest zajęte przez psychopatę.
-Skąd wiesz że z nim zerwę?.
-Nie wiem, na przykład dlatego że go nie kochasz.
-Skąd to wiesz.-Spytałam, Justin podszedł i złączył nasze usta.
Jest 8 rozdział:) mam nadzieje że wam się podoba.
Ask Amy http://ask.fm/Amy1616
I Twitter @ewa111909
Widząc jak patrzy na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami, czułam motylki w brzuchu, dzięki Justin'owi wiem co to jest nie odwzajemniona miłość, wiem jak to jest kochać kogoś raniąc się przy tym, przeprosiłam Justin'a i poszłam do łazienki gdzie ubrałam się we wcześniej wybrane ciuchy, wychodząc zobaczyłam Justin'a grzebiącego w mojej szafce na bieliznę.-Justin.-Fuknęłam i podeszłam do niego zamykając szafkę.
-Nie bądź taka sztywna.-Uśmiechnął się łobuzersko i usiadł na łóżku.
-O czym chciałeś porozmawiać.
-O tobie.
-O mnie? .-Spytałam krzyżując ręce na piersi.
-Jesteś dziwna.-Zaczął Juss, spojrzał mi się w oczy po czym kontynuował.-Zawsze ludzie których zabijałem prosili mnie abym tego nie robił grozili lub płakali, ale ty nie w twoich oczach narastała ulga, i nie wiem dlaczego ale nie daje mi to spokoju muszę wiedzieć dlaczego do cholery nie bałaś się.
-A czego tu się bać?, każdy kiedyś umiera czy ze starości lub choroby wypadku albo przez takiego psychopatę jak ty.-Wyjaśniłam, Justin zaśmiał się na słowo psychopata.
-Nie jestem psychopatą!.-Justin poklepał miejsce obok siebie abym usiadła.
-Ok, już się dowiedziałeś ode mnie tego co chciałeś teraz moja kolej.-Usiadłam po turecku i przygryzłam policzek od środka.
-Jeśli chcesz wiedzieć jaki jestem w łóżku mogę ci pokazać.-Przewróciłam teatralnie oczami na słowa Justin'a.-Dobra co chcesz wiedzieć?.
-Wyjaśnij mi, z tego co słyszałam jesteś dilerem?, i zapewne pełno osób wie kim jesteś więc dlaczego chciałeś mnie zabić?.-Spytałam, Justin za myślił się po paru minutach wrócił.
-Ech, tak jestem dilerem, w prawdzie najlepszym w tym kraju, widzisz policja wie czym się zajmuje ale nie mają na mnie nic bo jestem zbyt dobry dla tych idiotów, i szukają byle czego aby mnie udupić, znam cie od paru tygodni oprócz tego że ćpasz ze mną i chodzisz z Zaynem nie wiem o tobie nic, to dla mnie było oczywiste aby nie ryzykować z tym że możesz pójść na psy i sprzedać mnie.-Wytłumaczył, oprócz tego że ćpasz ze mną, te słowa były niczym noże wbijające mi się w pierś, moja mama zajmowała się osobami z uzależnieniami pamiętam jak kiedyś opowiadała mi o 15-latku dla którego zajaranie wciągnięcie albo danie w żyłę było codziennością chłopak po tygodniu terapii popełnił samobójstwo, te świństwo które uważam że mi pomaga tak naprawdę niszczy.
-A więc jestem Alison Ann Swift ale wolę Amy, mam 16 lat, widzisz wiesz już jak się nazywam i ile mam lat.-Uśmiechnęłam się Justin przygryzł wargę i wstał.
-I zapewne jesteś dziewicą.-Zaśmiał się Juss.
-To cie akurat nie powinno interesować!.
-Nie przejmuj się, nie jedna już narzekała na Zayn'a.
-Dupek.
-Nie raz tak mnie nazywały.-Odparł Justin na co przewróciłam oczami, Justin przybliżył się tak że nasze usta dzielił centymetr, Wiesz lubię takie, szkoda że muszę cie zabić bo z chęcią dalej próbował bym zaciągnąć cie do łóżka, wcześniejsze słowa Justin'a pojawiły się w mojej głowie, wstałam z łóżka.
-Justin nawet nie próbuj.-Ostrzegłam stając po drugiej stronie łóżka.
-Wiem że ci się podobam.-Uśmiechnął się Justin, wstając z łóżka i podchodząc do mnie.
-Jeśli myślisz że prześpię się z tobą to się grubo mylisz.-Powiedziałam, Justin uniósł brew i przygryzł wargę.
-Co.
-Dobrze słyszałeś, co nie pamiętasz przypomnę ci ''Wiesz lubię takie, szkoda że muszę cie zabić bo z chęcią dalej próbował bym zaciągnąć cie do łóżka.
-Amy nie.-Zaczął Justin.-Chciałem cie zdenerwować lubię cie naprawdę cie lubię.-Moje serce zaczęło bić jak szalone, lubię cię naprawdę cię lubię.
-Jestem z Zayn'em.-Przypomniałam bardziej sobie niż jemu.
-Kurwa Amy, przestań to w kółko powtarzać, i tak zerwiesz z Zayn'em.
Zatkało mnie Justin nie krzyczał na mnie jeszcze, co go ugryzło?, nie powiem że nie mam zamiaru zerwać z Zayn'em, nie chcę być z kimś kogo nie kocham i chyba nigdy nie zacznę, moje serce jest zajęte przez psychopatę.
-Skąd wiesz że z nim zerwę?.
-Nie wiem, na przykład dlatego że go nie kochasz.
-Skąd to wiesz.-Spytałam, Justin podszedł i złączył nasze usta.
Jest 8 rozdział:) mam nadzieje że wam się podoba.
Ask Amy http://ask.fm/Amy1616
I Twitter @ewa111909
wtorek, 4 lutego 2014
Rozdział 7.
Amy pov.
Justin znów wybuchł śmiechem, spojrzał się na broń i na mnie, schował ponownie pistolet i przygryzł wargę.
-Kurwa.-Przeklął Justin po czym usiadł na łóżku chowając twarz w rękach.-Odwiozę cie do domu, ale jeśli powiesz komukolwiek o tym co się zdarzyło, przysięgam że zabije cie bez wahania.-Dodał wstając i otwierając drzwi.
Jechaliśmy bez słowa, to było dziwne miał mnie zabić a teraz odwozi do domu, życie zawsze szykuje pełno niespodzianek na pewno nie spodziewałam się tego, to że przyłożył mi pistolet do skroni i groził nie zmieniło moich uczuć które żywiłam do niego, może jest to chore ale gdy pozwolił mi wrócić do domu pokochałam go jeszcze mocniej, telefon Justina zaczął dzwonić, trzymając jedną dłonią kierownice drugą wsadził do kieszeni spodnie i wyjął telefon po czym przyłożył go do ucha.
-Już po problemie, będę na 17.-Powiedział Justin do telefonu, rozłączył się i rzucił Iphona na tylne siedzenie.-Jesteśmy, pamiętasz co mówiłem?.-Spytał Justin, kiwnęłam głową po czym nacisnęłam na klamkę uchyliłam drzwi.
-Możesz być pewny że nikt się nie dowie.-Wyszłam z samochodu i skierowałam się do domu.
Justin pov.
Kurwa czemu nie zabiłem jej?, odkąd skończyłem 17 lat zabijałem z łatwością każdego którego musiałem, przypominając sobie widok jej oczu przechodziły mnie dreszcze, w jej oczach nie odnalazłem strachu, jedyne co wyrażały to ulgę, ta dziewczyna jest dziwna, na myśl o niej uśmiech pojawił się na mojej twarzy, wjechałem na podjazd mojego domu zgasiłem silnik i wysiadłem z samochodu, wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i włożyłem jednego między wargi po czym odpaliłem czarną zapalniczką, chodząc do domu zastałem w salonie Paulo i Lee rozmawiających z moją matką.
-O już wróciłeś.-Uśmiechnęła się moja mama.-Co ja powiedziałam na temat palenia Justin?.-Spytała matka, wyjąłem papierosa z ust zaciągnąłem się trzy razy pod rząd i zgasiłem papierosa w popielniczcze.
-Grzeczny Bieber.-Zaśmiał się Lee, skopie mu dupę.
-Mamo możesz zostawić nas samych.-Matka na te słowa wyszła z salonu, a ja usiadłem koło Paulo na kanapie.-A więc.
-Około 18 Harry jedzie na Halle street odebrać nowy towar.-Paulo spojrzał na złoty zegarek który był zapięty na jego prawej ręce.-I mamy godzinę do wymyślenia jak bez lipy go sprzątnąć.
-To proste pojedziemy tam wsadzimy go do samochodu i zabijemy.-Powiedział Lee wstając z kanapy, Co on kurwa robi z nami?.
-Nie tak zjebie, pomyśl trochę.-Patrząc na Paulo który kiwnął głową abym dokończył zacząłem.- Na pewno nie będzie sam, a po za tym na Halle street jest pełno domów, najlepiej złapać go po drodze, gdy będzie jechał strzelimy kierowcy w łeb, stracą panowanie nad kierownicą i w pierdolą się w jakieś auta, w końcu będą przejeżdżać przez autostradę.-Wytłumaczyłem, Paulo wstał.
-Dobry pomysł, Bieber ty strzelisz ja będę kierował a ty Lee zacznij myśleć.-Wychodząc z salonu Paulo pokazał ręką abyśmy szli za nim, skierowaliśmy się do garażu, Paulo wyjął prawdziwą rejestracje i wziął się za wymienianie fałszywej w samochodzie gdy skończył otarł ręce o spodnie.-Wiecie jaki jest plan.-Kiwnęliśmy z Lee głową.-To dobrze, czeka nas długi wieczór...
Śledząc samochód Harry'ego, czekałem na moment kiedy w końcu dziś będę mógł użyć broni, widząc tira jedzącego za czarnym Jeep'em Harry'ego, czekałem na znak Lee kiedy w końcu będę mógł strzelić.
-Dobra Bieber dawaj.-Powiedział Lee, uchylając lekko okno przymknąłem jedno oko i gdy już wiedziałem że trafię idealnie, nacisnąłem za spust, chowając pod siedzenie swoje aka 47 przyglądałem się jak w Jeep'a wjeżdża tir waląc go z taką siłą że auto przewróciło się i na boku przejechało gdzieś 7 metrów kasując przy tym trzy inne auta.
-Kurwa Bieber udało ci się.-Stwierdził Paulo spojrzałem się na niego w lusterku.
-Mówisz jak by to nie było pewne, zawszę mi się udaje nie nazywam się Lee.-Odparłem.
-Stary masz jakiś problem?, to nie ja puszczam wolno sukę która może mnie udupić.-Odgryzł się Lee, uniosłem brwi i zacisnąłem pięści.
-Co to ma znaczyć?, Justin jeśli to prawda i będę musiał po tobie sprzątać zabije cie.-Powiedział Paulo, zabije chuja.
-Vegas zatrzymaj się.-Rozkazałem.-W tej chwili kurwa. Paulo zatrzymał się a ja szybko wysiadłem z naszego białego mitsubishi i otworzyłem drzwi z przodu wyciągając za koszulę Lee, wymierzyłem mu jeden cios w nos i złapałem za szyje patrząc jak jego twarz powoli zmienia kolory, poczułem czyjąś rękę na ramieniu odciągając mnie z całej siły odwracając się zobaczyłem Paulo.
-Bieber uspokój się!, dopierdalasz człowieku.-Paulo pomógł wstać z ziemi Lee.
-Jebcie się.-Krzyknąłem odchodząc od nich.
Amy pov.
Za Justin'a dostałam szlaban, przysięgam jeśli spotkam go jeszcze raz to go zabije, mój rodzic był śmieszny za to że wróciłam półtora godziny później od Zayna do domu nie mogę wychodzić przez 2 tygodnie, rozumiem gdybym wróciłam o 22 ale wróciłam przed 16-stą, wzięłam szybki prysznic i weszłam do pokoju, otworzyłam szafę w poszukiwaniu czegoś wygodnego w czym mogła bym spać, wybrałam białą bluzkę na ramiączkach i szare szorty.
-Ładnie wyglądasz.-Usłyszałam za sobą męski głos, odwróciłam się i spojrzałam na stojącego na balkonie Justina.-Przeziębisz się nie jest aż tak gorąco aby chodzić prawie goła i mokra przy otwartych drzwiach balkonowych.
-Co ty tu robisz, jak tu wszedłeś?.-Spytałam poprawiając ręcznik aby nie zobaczył czegoś czego nie powinien.
-Wiesz wejść na pierwsze piętro to nie problem.-Łobuzersko się uśmiechnął.
-Czego chcesz, przecież mówiłam że nic nie powiem.
-No tak ale chcę porozmawiać.
-O czym?.
I jest rozdział 7, jak sądzicie o czym Justin chce porozmawiać z Amy?
Ask Amy http://ask.fm/Amy1616 . Aka 47 to nazwa karabina.
Dziękuje Kasiu za pomoc przy blogu:) /Evka autorka
Justin znów wybuchł śmiechem, spojrzał się na broń i na mnie, schował ponownie pistolet i przygryzł wargę.
-Kurwa.-Przeklął Justin po czym usiadł na łóżku chowając twarz w rękach.-Odwiozę cie do domu, ale jeśli powiesz komukolwiek o tym co się zdarzyło, przysięgam że zabije cie bez wahania.-Dodał wstając i otwierając drzwi.
Jechaliśmy bez słowa, to było dziwne miał mnie zabić a teraz odwozi do domu, życie zawsze szykuje pełno niespodzianek na pewno nie spodziewałam się tego, to że przyłożył mi pistolet do skroni i groził nie zmieniło moich uczuć które żywiłam do niego, może jest to chore ale gdy pozwolił mi wrócić do domu pokochałam go jeszcze mocniej, telefon Justina zaczął dzwonić, trzymając jedną dłonią kierownice drugą wsadził do kieszeni spodnie i wyjął telefon po czym przyłożył go do ucha.
-Już po problemie, będę na 17.-Powiedział Justin do telefonu, rozłączył się i rzucił Iphona na tylne siedzenie.-Jesteśmy, pamiętasz co mówiłem?.-Spytał Justin, kiwnęłam głową po czym nacisnęłam na klamkę uchyliłam drzwi.
-Możesz być pewny że nikt się nie dowie.-Wyszłam z samochodu i skierowałam się do domu.
Justin pov.
Kurwa czemu nie zabiłem jej?, odkąd skończyłem 17 lat zabijałem z łatwością każdego którego musiałem, przypominając sobie widok jej oczu przechodziły mnie dreszcze, w jej oczach nie odnalazłem strachu, jedyne co wyrażały to ulgę, ta dziewczyna jest dziwna, na myśl o niej uśmiech pojawił się na mojej twarzy, wjechałem na podjazd mojego domu zgasiłem silnik i wysiadłem z samochodu, wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i włożyłem jednego między wargi po czym odpaliłem czarną zapalniczką, chodząc do domu zastałem w salonie Paulo i Lee rozmawiających z moją matką.
-O już wróciłeś.-Uśmiechnęła się moja mama.-Co ja powiedziałam na temat palenia Justin?.-Spytała matka, wyjąłem papierosa z ust zaciągnąłem się trzy razy pod rząd i zgasiłem papierosa w popielniczcze.
-Grzeczny Bieber.-Zaśmiał się Lee, skopie mu dupę.
-Mamo możesz zostawić nas samych.-Matka na te słowa wyszła z salonu, a ja usiadłem koło Paulo na kanapie.-A więc.
-Około 18 Harry jedzie na Halle street odebrać nowy towar.-Paulo spojrzał na złoty zegarek który był zapięty na jego prawej ręce.-I mamy godzinę do wymyślenia jak bez lipy go sprzątnąć.
-To proste pojedziemy tam wsadzimy go do samochodu i zabijemy.-Powiedział Lee wstając z kanapy, Co on kurwa robi z nami?.
-Nie tak zjebie, pomyśl trochę.-Patrząc na Paulo który kiwnął głową abym dokończył zacząłem.- Na pewno nie będzie sam, a po za tym na Halle street jest pełno domów, najlepiej złapać go po drodze, gdy będzie jechał strzelimy kierowcy w łeb, stracą panowanie nad kierownicą i w pierdolą się w jakieś auta, w końcu będą przejeżdżać przez autostradę.-Wytłumaczyłem, Paulo wstał.
-Dobry pomysł, Bieber ty strzelisz ja będę kierował a ty Lee zacznij myśleć.-Wychodząc z salonu Paulo pokazał ręką abyśmy szli za nim, skierowaliśmy się do garażu, Paulo wyjął prawdziwą rejestracje i wziął się za wymienianie fałszywej w samochodzie gdy skończył otarł ręce o spodnie.-Wiecie jaki jest plan.-Kiwnęliśmy z Lee głową.-To dobrze, czeka nas długi wieczór...
Śledząc samochód Harry'ego, czekałem na moment kiedy w końcu dziś będę mógł użyć broni, widząc tira jedzącego za czarnym Jeep'em Harry'ego, czekałem na znak Lee kiedy w końcu będę mógł strzelić.
-Dobra Bieber dawaj.-Powiedział Lee, uchylając lekko okno przymknąłem jedno oko i gdy już wiedziałem że trafię idealnie, nacisnąłem za spust, chowając pod siedzenie swoje aka 47 przyglądałem się jak w Jeep'a wjeżdża tir waląc go z taką siłą że auto przewróciło się i na boku przejechało gdzieś 7 metrów kasując przy tym trzy inne auta.
-Kurwa Bieber udało ci się.-Stwierdził Paulo spojrzałem się na niego w lusterku.
-Mówisz jak by to nie było pewne, zawszę mi się udaje nie nazywam się Lee.-Odparłem.
-Stary masz jakiś problem?, to nie ja puszczam wolno sukę która może mnie udupić.-Odgryzł się Lee, uniosłem brwi i zacisnąłem pięści.
-Co to ma znaczyć?, Justin jeśli to prawda i będę musiał po tobie sprzątać zabije cie.-Powiedział Paulo, zabije chuja.
-Vegas zatrzymaj się.-Rozkazałem.-W tej chwili kurwa. Paulo zatrzymał się a ja szybko wysiadłem z naszego białego mitsubishi i otworzyłem drzwi z przodu wyciągając za koszulę Lee, wymierzyłem mu jeden cios w nos i złapałem za szyje patrząc jak jego twarz powoli zmienia kolory, poczułem czyjąś rękę na ramieniu odciągając mnie z całej siły odwracając się zobaczyłem Paulo.
-Bieber uspokój się!, dopierdalasz człowieku.-Paulo pomógł wstać z ziemi Lee.
-Jebcie się.-Krzyknąłem odchodząc od nich.
Amy pov.
Za Justin'a dostałam szlaban, przysięgam jeśli spotkam go jeszcze raz to go zabije, mój rodzic był śmieszny za to że wróciłam półtora godziny później od Zayna do domu nie mogę wychodzić przez 2 tygodnie, rozumiem gdybym wróciłam o 22 ale wróciłam przed 16-stą, wzięłam szybki prysznic i weszłam do pokoju, otworzyłam szafę w poszukiwaniu czegoś wygodnego w czym mogła bym spać, wybrałam białą bluzkę na ramiączkach i szare szorty.
-Ładnie wyglądasz.-Usłyszałam za sobą męski głos, odwróciłam się i spojrzałam na stojącego na balkonie Justina.-Przeziębisz się nie jest aż tak gorąco aby chodzić prawie goła i mokra przy otwartych drzwiach balkonowych.
-Co ty tu robisz, jak tu wszedłeś?.-Spytałam poprawiając ręcznik aby nie zobaczył czegoś czego nie powinien.
-Wiesz wejść na pierwsze piętro to nie problem.-Łobuzersko się uśmiechnął.
-Czego chcesz, przecież mówiłam że nic nie powiem.
-No tak ale chcę porozmawiać.
-O czym?.
I jest rozdział 7, jak sądzicie o czym Justin chce porozmawiać z Amy?
Ask Amy http://ask.fm/Amy1616 . Aka 47 to nazwa karabina.
Dziękuje Kasiu za pomoc przy blogu:) /Evka autorka
niedziela, 2 lutego 2014
Rozdział 6.
Justin pov'ie
Wyciągając swój telefon z kieszeni wybrałem numer Paulo, on będzie wiedział co zrobić z Amy.
-Stary wiesz mamy mały problem.-Powiedziałem od razu gdy odebrał.
-Bieber zostawiłem cie na jeden dzień, dobra mniejsza z tym o co chodzi?.-Spytał Paulo, usiadłem na kanapie w salonie, Zayna i Miley odwiozłem do domu kompletnie pijanych a Amy zamknąłem w swoim pokoju,
-Nie przez telefon, przyjedź do mnie.-Odpowiedziałem, rozłączając się, po czym zadzwoniłem do Lee.-Za 5 minut u mnie.-Zakończyłem połączenie nie dając Lee dojść do słowa, tak jak w zegarku Lee był po 5 minutach razem z Paulo weszli do salonu i wygodnie rozsiedli się na kanapie.
-A więc co tym razem.-Spytał Paulo, wlepiając we mnie wzrok.
-Powiedzmy że pewna laska usłyszała jak rozmawiam z tym chujem Harry'm.-Wytłumaczyłem, Lee głośno westchnął i wstał.
-O czym rozmawiałeś z Harry'm?.-Spytał Lee chodząc w tą i powrotem.
-Uświadomiłem mu że jak nie wyniesie się z mojego miasta to jak go znajdę to pokaże mu dlaczego dilerzy boją się postawić nogę w tym mieście.-Odpowiedziałem, Paulo potarł swoją twarz ręką.
-Bieber kurwa nie jesteś tu od wczoraj, ty zrobiłeś ten syf i ty go posprzątasz jeśli ta laska piśnie słówko na policji to cie zabije rozumiesz?.-Krzyknął Lee, podchodząc do mnie tak że staliśmy twarzą w twarz.
-Po pierwsze nie krzycz bo wiesz że tego nie lubię, po drugie wiesz że rozpierdolił bym cie na kawałki w trzy sekundy więc albo się zamkniesz i przestaniesz groźić jak cipa zrób coś pożytecznego i załatw w końcu zaufanego dostawcę.-Powiedziałem spokojnie czym rozzłościłem Lee jeszcze bardziej.
-Uspokójcie się, Justin zabij tą suke i będzie po sprawie, a ty Lee tak jak mówił Justin, zajmij się tym co miałeś zrobić, a ja poszukam Harry'ego, macie czas do 17 inaczej sam się z nim rozprawie rozumiecie.-Rozkazał Paulo, popatrzyłem się na niego jak na idiotę.
-To dziewczyna Zayn'a, jak mam ją kurwa zabić?.-Syknąłem przez zęby.
-Chcesz iść siedzieć za Zayn'a?, kurwa pomyśl trochę.-Odparł Lee klepiąc mnie w ramie, bez słowa poszedłem na górę, wsadziłem klucz do zamka i otworzyłem drzwi, Amy siedziała na podłodze opierając pod brudek na kolanie, popatrzyła się na mnie.
-Wstań.-Rozkazałem zamykając za sobą drzwi, Amy wstała jak popażona.-Przykro mi muszę cie zabić.-Dodałem, Amy przygryzła wargę.
-Proszę bardzo rób co chcesz, ułatwisz mi tym wszystko.-Odparła Amy wkładając kosmyk włosów za ucho, uniosłem brew, co jak co ale ta dziewczyna jest dziwna, zazwyczaj jakaś dziewczyna płakała by i prosiła abym tego nie robił.
-Nie boisz się.-Powiedziałem lekko uśmiechając się.
-A czego tu się bać, i tak każdy umrze wcześniej czy później.-Zaśmiałem się, odważna lubie takie, podszedłm do niej i wyjąłem zza pleców pistolet który był schowany za paskiem od spodni, przyłożyłem go do jej skroni, Amy zamknęła oczy, ponownie się zaśmiałem.
-Co cie tak śmieszy.-Spytała otwierając oczy.
-Jesteś odważna.-Odpowiedziałem.
-A ty pojebany.-Odparła, złapałem ją za nadgarstek.
-Wiesz lubię takie, szkoda że muszę cie zabić bo z chęcią dalej próbował bym zaciągnąć cie do łóżka.-Uśmiechnąłem się do niej jeżdżąc ręką po jej plecach.
-Wolała bym umrzeć niż przespać się z kimś takim jak ty.-Powiedziała z pogardą w głosie.
Amy pov'ie.
To był cios, osoba którą kochasz całym sercem przykłada ci pistolet do skroni, myślałam że tu zmienię swoje życie na lepsze ale niestety wyszło na gorszę, czym ja sobie na to zasłużyłam?, Justin przyglądał się mojej twarzy jakby chciał zapamiętać każdy szczegół.
-Możesz w końcu nacisnąć spust czy będziesz przyglądał mi się cały dzień.-Spytałam zdenerwowana.
-Nie rozumiem dlaczego aż tak się niecierpliwisz?.-Mówiąc to Justin schował broń za pasek spodni.-Nie wyglądasz na osobę która pragnie śmierci.-Dodał Juss.
-A co cie tak to obchodzi człowieku zabij mnie albo wypuść nie chcę dłużej patrzeć się na ciebie.-Wydusiłam z siebie, nie chciałam dłużej patrzeć jak osoba którą kocham zwleka z zabiciem mnie, Justin spojrzał mi się w oczy po czym wyjął ponownie pistolet i przycisnął mi go do skroni.
Więc tak, jestem Kasia, poprosiłam Ewę autorkę która chce usunąć tego bloga aby sobie zrobiła krótkie wolne puki co ja będę dodawać rozdziały mam nadzieje że podoba wam się to co piszę...
Pytajcie mnie tu http://ask.fm/Bajkibuki
Wyciągając swój telefon z kieszeni wybrałem numer Paulo, on będzie wiedział co zrobić z Amy.
-Stary wiesz mamy mały problem.-Powiedziałem od razu gdy odebrał.
-Bieber zostawiłem cie na jeden dzień, dobra mniejsza z tym o co chodzi?.-Spytał Paulo, usiadłem na kanapie w salonie, Zayna i Miley odwiozłem do domu kompletnie pijanych a Amy zamknąłem w swoim pokoju,
-Nie przez telefon, przyjedź do mnie.-Odpowiedziałem, rozłączając się, po czym zadzwoniłem do Lee.-Za 5 minut u mnie.-Zakończyłem połączenie nie dając Lee dojść do słowa, tak jak w zegarku Lee był po 5 minutach razem z Paulo weszli do salonu i wygodnie rozsiedli się na kanapie.
-A więc co tym razem.-Spytał Paulo, wlepiając we mnie wzrok.
-Powiedzmy że pewna laska usłyszała jak rozmawiam z tym chujem Harry'm.-Wytłumaczyłem, Lee głośno westchnął i wstał.
-O czym rozmawiałeś z Harry'm?.-Spytał Lee chodząc w tą i powrotem.
-Uświadomiłem mu że jak nie wyniesie się z mojego miasta to jak go znajdę to pokaże mu dlaczego dilerzy boją się postawić nogę w tym mieście.-Odpowiedziałem, Paulo potarł swoją twarz ręką.
-Bieber kurwa nie jesteś tu od wczoraj, ty zrobiłeś ten syf i ty go posprzątasz jeśli ta laska piśnie słówko na policji to cie zabije rozumiesz?.-Krzyknął Lee, podchodząc do mnie tak że staliśmy twarzą w twarz.
-Po pierwsze nie krzycz bo wiesz że tego nie lubię, po drugie wiesz że rozpierdolił bym cie na kawałki w trzy sekundy więc albo się zamkniesz i przestaniesz groźić jak cipa zrób coś pożytecznego i załatw w końcu zaufanego dostawcę.-Powiedziałem spokojnie czym rozzłościłem Lee jeszcze bardziej.
-Uspokójcie się, Justin zabij tą suke i będzie po sprawie, a ty Lee tak jak mówił Justin, zajmij się tym co miałeś zrobić, a ja poszukam Harry'ego, macie czas do 17 inaczej sam się z nim rozprawie rozumiecie.-Rozkazał Paulo, popatrzyłem się na niego jak na idiotę.
-To dziewczyna Zayn'a, jak mam ją kurwa zabić?.-Syknąłem przez zęby.
-Chcesz iść siedzieć za Zayn'a?, kurwa pomyśl trochę.-Odparł Lee klepiąc mnie w ramie, bez słowa poszedłem na górę, wsadziłem klucz do zamka i otworzyłem drzwi, Amy siedziała na podłodze opierając pod brudek na kolanie, popatrzyła się na mnie.
-Wstań.-Rozkazałem zamykając za sobą drzwi, Amy wstała jak popażona.-Przykro mi muszę cie zabić.-Dodałem, Amy przygryzła wargę.
-Proszę bardzo rób co chcesz, ułatwisz mi tym wszystko.-Odparła Amy wkładając kosmyk włosów za ucho, uniosłem brew, co jak co ale ta dziewczyna jest dziwna, zazwyczaj jakaś dziewczyna płakała by i prosiła abym tego nie robił.
-Nie boisz się.-Powiedziałem lekko uśmiechając się.
-A czego tu się bać, i tak każdy umrze wcześniej czy później.-Zaśmiałem się, odważna lubie takie, podszedłm do niej i wyjąłem zza pleców pistolet który był schowany za paskiem od spodni, przyłożyłem go do jej skroni, Amy zamknęła oczy, ponownie się zaśmiałem.
-Co cie tak śmieszy.-Spytała otwierając oczy.
-Jesteś odważna.-Odpowiedziałem.
-A ty pojebany.-Odparła, złapałem ją za nadgarstek.
-Wiesz lubię takie, szkoda że muszę cie zabić bo z chęcią dalej próbował bym zaciągnąć cie do łóżka.-Uśmiechnąłem się do niej jeżdżąc ręką po jej plecach.
-Wolała bym umrzeć niż przespać się z kimś takim jak ty.-Powiedziała z pogardą w głosie.
Amy pov'ie.
To był cios, osoba którą kochasz całym sercem przykłada ci pistolet do skroni, myślałam że tu zmienię swoje życie na lepsze ale niestety wyszło na gorszę, czym ja sobie na to zasłużyłam?, Justin przyglądał się mojej twarzy jakby chciał zapamiętać każdy szczegół.
-Możesz w końcu nacisnąć spust czy będziesz przyglądał mi się cały dzień.-Spytałam zdenerwowana.
-Nie rozumiem dlaczego aż tak się niecierpliwisz?.-Mówiąc to Justin schował broń za pasek spodni.-Nie wyglądasz na osobę która pragnie śmierci.-Dodał Juss.
-A co cie tak to obchodzi człowieku zabij mnie albo wypuść nie chcę dłużej patrzeć się na ciebie.-Wydusiłam z siebie, nie chciałam dłużej patrzeć jak osoba którą kocham zwleka z zabiciem mnie, Justin spojrzał mi się w oczy po czym wyjął ponownie pistolet i przycisnął mi go do skroni.
Więc tak, jestem Kasia, poprosiłam Ewę autorkę która chce usunąć tego bloga aby sobie zrobiła krótkie wolne puki co ja będę dodawać rozdziały mam nadzieje że podoba wam się to co piszę...
Pytajcie mnie tu http://ask.fm/Bajkibuki
Subskrybuj:
Posty (Atom)